Pomimo paru włosowych kryzysów które przychodziły i odchodziły, mogę szczerze powiedzieć, że jestem zadowolona ze swoich włosów. Metodą małych kroczków idę do przodu powoli dowiadując się co i w jakich ilościach im dostarczać. Nie pasują mi one pod żadną definicję którejś z porowatości, wszystkim zarazem po części przytakują i przeczą, dlatego tak trudno jest mi im dogodzić. Ciągle muszę zgadywać co by wolały, właściwie tolerują każdy zabieg jakiemu je poddaje, nie zbuntowały mi się jeszcze przez jakąś konkretną rzecz (albo ja nie wiem że to ta konkretna co również jest możliwe. Świat lubi zaskakiwać)
W tym miesiącu stosowałam:
Szampony:
- płyn Facelle (niezmiennie)
- Alterra makadamia i figa (tylko do mycia grzywki, w połowie miesiąca go wykończyłam i zdecydowanie nie kupię go ponownie)
- Garnier Fructis Nutri-Odbudowa (nareszcie znalazłam dla tego szmaponu rozwiązanie. Ponieważ zawiera w sobie silikon używam go do mycia grzywki, dzięki temu grzywka i włosy przy twarzy są lepiej chronione)
- Barwa żurawinowa (dobrze oczyszcza ale troche plącze włosy)
- Johnson's Baby lawendowy (użyty do chelatowania, pomógł przełamać większy kryzys)
Odżywki:
- balsam Seboradin z żeń-szeniem (naprawdę dobry - recenzja)
- Garnier z olejkiem avokado i masłem karite (przestał wystarczać moim włosom, choć to raczej wina ciężkiego miesiąca)
Maski:
- Kallos Crema al latte (w tym miesiącu używana tylko jako baza pod różne kombinacje)
- Scandic Line organic banana mask (dobrze się spisuje)
- Joanna Naturia miód i cytryna (użyta tylko raz)
Oleje:
- Vatika kokosowa (recenzja)
- rycynowy
- arganowy (nowy nabytek z którym się powoli oswajam)
- Amla
- winogronowy (traktuje go jako dodatek do mieszanek olejowych)
- kokosowy (do chelatowania)
Inne:
- spirulina (na włosach nie zrobiła szału, za to jako maseczka do twarzy jest boska!)
- siemię lniane (przestałam je jeść w połowie miesiąca ze względów zdrowotnych)
- lotion Seboradin z żeń-szeniem (recenzja)
- wcierka z cebuli i czosnku
- miód, żółtko (jako dodatek do maskowych rewolucji)
- kolagen i elastyna
Co się stało z siemieniem? Odczułaś jakieś skutki uboczne?
OdpowiedzUsuńMoja mama z koleżankami w pracy od kilku tygodni piją siemię, ale zmielone, więc cyjanku teoretycznie nie ma. No i fajnie, ale zaczęła je swędzieć skóra strasznie. Czytałam o tym też u kilku bloggerek, ale u nich działo się to dużo szybciej. Po tygodniu, dwóch.
Sama jutro rano startuję ze swoją siemieniową przygodą. Glutek już się robi :]
Ach tam teorie, porowatość... Ja nadal nie mam pojęcia jakiej porowatości mam włosy :D Używam tego co działa, LHC wypisało mi na czole "Do what works for you" i tego się trzymam :) Jest ryzyko, że gdybym unikała odżywek, olejów i masek "niedostosowanych do mojej porowatości" przegapiłabym kilka świetnych produktów.
Wiem, że fajnie by było z góry wiedzieć co się nie sprawdzi a co zadziała ekstra. Ale nie wierzę, że sama porowatość czy kilka innych kategorii w jakie możemy wpisać włosy ma na to wpływ. Nawet gdyby ktoś miał t
taką samą porowatość włosów jak ktoś inny, taki sam skręt, długość, historię farbowania czy brak takowej, taką samą wodę w kranie... i tak mogą produkty działać inaczej.
UsuńAleż się rozpisałam. Jak trzeba czytac lekturkę to zawsze mi się chce mądrować :)
Pojawiła się dziwna niechęć do jakiegokolwiek jedzenia i bóle brzucha. W pewnym momencie dwa wieczory z rzędu po porcji siemienia, po około pół godziny robiło mi się strasznie niedobrze i łapały mnie mdłości. Nie jestem pewna czy to bezpośrednio po siemieniu bo bóle brzucha pozostały do teraz, chociaż siemienia nie jem już z dwa tygodnie.
UsuńPomimo wszystko i tak polecam siemię, jednak ja sama jak do niego wrócę po przerwie to kuracje będe przeprowadzać tylko dwumiesięczne, bo ten trzeci był właśnie taki dziwny.
Mam wrażenie, że nigdy nie dowiem się tej nieszczęsnej porowatości. Ale nie żeby mi to jakoś przeszkadzało, mam sporo przyjemności w testowaniu wszystkiego co mnie zaciekawi ^^
Choć nie powiem przydałoby się by moje włosy umiały choć jeden dzień mówić - chciałabym z nimi obgadać temat porostu bo tego nic nie może u mnie przyśpieszyć. Uparte.
Może gadają w Wigilię. Ostatnią przegapiłam, ale w następną je rozpuszczę i porozmawiamy :]
UsuńJa się właśnie zastanawiam jak długą zrobić kurację siemieniową. Planowałam 3 miesiące, bo 1 to za mało, np.przyrost czy brak tegoż może być spowodowany czymś innym. Najlepiej nieparzysto i więcej niż 1 czyli 3... Ale nie wiem jak tam cyjanek po 3 miesiącach picia siemienia codziennie :D
W porównaniu z poprzednim zdjęciem Twoje włosy wydaja się być takie zdyscyplinowane. A Kallosa także używam jako bazy pod własne kombinacje, moim zdaniem jest dużo lepszy niż Gloria w tym wykonaniu.
OdpowiedzUsuńzaraz po przycięciu końcówek zawsze wydaje mi się, że się lepiej układają. Ale nie ma tak dobrze - niedługo to minie :D
UsuńNa pierwszy rzut oka widać, że włosy są piękniejsze i lepiej się układają (i nie chodzi mi tutaj tylko o dół :))
OdpowiedzUsuńSama piję siemię od jakiś 3 tygodni i widzę poprawę nie tylko włosów, ale i cery :)
Masz bardzo ładne włosy.
OdpowiedzUsuńChyba zawsze będą mi się podobać proste włosy :)
dzięki!:) a śpiewac każdy może:D!
OdpowiedzUsuńpiękne włosy, takie nawilżone i gładkie:)
piękne włosy ;) zazdroszczę długości
OdpowiedzUsuńpiękne włosy :) i ładne, zdrowe końcówki. Zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuń