W ten weekend pogoda bardzo sprzyjała zdjęciom, udało mi się też dosuszyć włosy przed zapadnięciem zmroku (co niestety następuje coraz szybciej), dlatego przychodzę z kolejną "niedzielą" :)
Na godzinę nałożyłam olej sezamowy, który zmyłam Equilibrą aloesową, by być pewna późniejszego efektu. Szampon, Love2Mix który aktualnie testuje jest dla mnie zbyt niepewny jak na ten moment.Na odsączone z wody włosy nałożyłam mieszankę masek Bioetika I i Kallos Keratin w proporcji 1:1, którą zmyłam po godzinie. Po ostatniej super dawce protein (próbowałam przeproteinować swoje włosy dodając do odżywki sporą dawkę protein w półproduktach, z miernym skutkiem) wolałam nie ryzykować, dlatego w zestawie z Kallosem pojawiła się nawilżająca Bioetika.
Włosy są nawilżone, ale jednocześnie lekkie i pełne objętości. Końcówki które znów zaczynają mieć tendencję do plątania się, są o wiele grzeczniejsze i gładsze. Elektryzowanie zniknęło, chociaż nie na grzywce, tam włosy musiały dostać za mało protein. Są mocno odporne na odkształcenia od gumek i warkoczy. Niestety całości zabrakło blasku, chociaż to mała cena za ogólny efekt zadowolenia :)