piątek, 25 października 2013

Tag: Notka niewłosowa

Zaproszona do zabawy przez Natalkę czuje się w obowiązku odpowiedzieć na tag, jednakże wszystkich ciekawych moich niewłosowych kosmetyków które znalazły się ostatnio u mnie w domu muszę rozczarować. Ostatnio nic takiego nie było mi zbytnio potrzebne dlatego na tej liście znalazły się tylko trzy rzeczy.
1. Sopot Sun krem SPF 30
Używałam go kiedyś i sprawdził się całkiem przyzwoicie. Chociaż niemiłosiernie się świeci to nie bieli ani trochę, jest to jedyny taki krem który znalazłam do tej pory.

2. Atrederm 0.025%
Przyszła jesień i postanowiłam mocniej powalczyć z trądzikiem którego jestem posiadaczką. To pierwszy raz kiedy stosuję retinoidy dlatego nie wiem czego się spodziewać. Na początku bałam się, że dla mojej nieśmiertelnej grubej skóry słabsze stężenie (bo jest również 0,05%) będzie za delikatne, jednak już widzę, że niepotrzebnie się martwiłam.

3. Missha M Perfect Cover
To mój drugi krem BB, pierwszym był Skin79 Hot Pink, który okazał się o dziwo odrobinę za ciemny jak dla mnie. Ten BB to nr 13, jest jaśniutki, niemalże biały, jest niemalże idealny.


I niestety (albo na szczęście dla portfela) to tyle z moich ostatnich niewłosowych zdobyczy :D
Nie lubię typować konkretnych osób dlatego
do zabawy zapraszam wszystkich chętnych!

piątek, 18 października 2013

Olej Sesa

Sesa to jeden z trzech olejków które zakupiłam w sierpniu (tu o tym wspominałam) jako pomoc w walce z wypadaniem. Jego działania byłam najbardziej ciekawa dlatego to właśnie on poszedł na pierwszy ogień.

Skład
Bhringraj  3,oo% w/v, Brahmi 1,00% w/v, Chameli Pan 1,00% w/v, Chanothi 0.50% w/v, Dhaturo 2,00% w/v, Elaychi 0,50 w/v, Nilli patta 1,00% w/v, Indravama 1,00% w/v, Jatamansi 0.50% w/v, Karanj Beej 0.50% w/v, Neem Beej 0.50% w/v, Mahendi Pan 0.50% w/v, Mandur 4,00% w/v, Rasot 0.50% w/v, Trifala 3,00% w/v, Akkal kara 0.50% w/v, Vacha 0.50% w/v, Yashti Madhu 0.50% w/v

Proceddes As Per TAIL PAK VIDHI With MILK 10% v/v, Wheat Germ Oil (olej z kiełków pszenicy) 1,00% v/v, Lemon Oil (olejek cytrynowy) 1,00% v/v, Nilibhrungandi Oil 8,00% v/v, Til Oil (olej sezamowy) 25,00% v/v, Sugandhit Dravya 2,00% v/v, Coconut Oil (olej kokosowy) Q.S. to 100% v/v, Colour : Quinazarine Green SS

Konsystencja i wydajność
Wydajność raczej średnia, ten olejek wyjątkowo szybko znika z buteleczki (choć pewnie wylanie części też miało na to pewien wpływ), jednakże nie jest tak źle, jest raczej przeciętna. Konsystencja w temperaturze pokojowej jest płynna, gdy olejkowi zrobi sie zimno zmienia konsystencję na stałą (od razu wiem kiedy za zimno u mnie w pokoju :D)

Działanie
Początkowo przez prawie dwa tygodnie stosowałam go wraz z kozieradką, która sama już poradziła sobie z wypadaniem w stopniu w miarę zadowalającym, po dodaniu do rytuały Sesy wypadanie było naprawdę ograniczone. Wraz z nadejściem października odstawiłam kozieradkę stosując Sesę solo przed każdym myciem. Wypadanie niestety pogorszyło się, sama Sesa sobie z tym nie radziła, chociaż intensywność wypadania zmieniła nieco swoje proporcje... w ciągu dnia leci naprawdę mało włosów, jednak podczas nakładania olejku i zmywania go rano włosów wypada całkiem sporo. Patrząc na takie proporcje wypadających włosów stwierdzam, że ich ilość jest taka jak przed stosowaniem kozieradki czyli nie ma tragedii, ale dobrze też nie jest.
Nie przyspieszył wzrostu włosów.
Olejek nałożony na długość bardzo odpowiadał moim włosom, były niesamowicie miękkie i odpowiednio dociążone nawet po same końcówki. Tym bezsprzecznie podbił moje serce.

Chętnie spróbowałabym nakładać go nie na cała noc a na godzinę lub dwie przed myciem. Może brak poprawy to zwyczajnie kwestia zbyt drugiego czasu trzymania olejku na skórze?

Edit [z dnia 26.02.2014]: Ponowiłam próbę nakładania oleju na skórę głowy, tym razem tak jak zapowiadałam wcześniej spróbowałam nakładać go tylko na godzinę przed myciem. Zrobiłam to zaledwie trzy razy, czyli stosowałam go zaledwie tydzień. Wypadanie które ograniczyłam wcześniej do minimum pogorszyło się już od pierwszego razu, katastrofa! Włosy wypadają potwornie. Niestety :(

wtorek, 8 października 2013

Rok włosomaniactwa za mną!

Zwiększone zainteresowanie włosami i tematami pośrednimi zaczęło się ok. maja 2012r. jednakże prawdziwe włosomaniactwo liczę dopiero od października. Mniej-więcej tyle zajęło mi zorientowanie się we wszystkim, wtedy przestałam się miotać przez przepełnienie informacjami których nie potrafiłam wprowadzić w życie. Dlatego też teraz, w październiku 2013 ogłaszam pełen rok włosomaniactwa z którego jestem niezmiernie dumna.

Zawsze kochałam swoje włosy i uwielbiałam gdy koleżanki je chwaliły. Gdy trafiłam na blogi włosowe byłam pełna podziwu, że ktoś moje mieć takie cudowne włosy. Początkowo myślałam, że większość to zasługa genów i ja nigdy nie osiągnęłabym czegoś podobnego(nikt nie uwierzy ale bloga Anwen wcale nie znalazłam jako pierwszego. Nie miałam wtedy pojęcia o kim mówią w komentarzach na innych blogach pisząc "anwen" :D). Potem nastąpił etap przemyśleń, sprawdzania kosmetyków w łazience i powolne wymienianie ich. Myślałam, że skoro ładnych włosów mieć nie będę to chociaż chcę mieć je długie - zawsze o tym marzyłam jednak nigdy nie udało mi się tego zrealizować. Od maja próbowałam paru rzeczy, jednak z mizernym skutkiem. Pod koniec września przyszła akceptacja, że włosy nie chcą wcale rosnąć, uświadomiłam sobie, że jednak pielęgnacja również jest ważna, inaczej włosy nie przestaną się kruszyć. Przycięłam wtedy końcówki, pierwszy raz od... od wielu lat. Nawet nie pamiętam ilu dokładnie. I wtedy wszystko się zaczęło.

Oblepione silikonami nie wyglądały wcale tak źle!

Początki były trudne. Zdjęcie z września 2012, tak właśnie wyglądały gdy schły. Robione z 5 minut po odsączeniu włosów ręcznikiem z wody (siostra oznajmiła, że wyglądają śmiesznie i zrobiła zdjęcie). Końcówki po tak krótkim czasie już były suche...widać że były strasznie przesuszone!
Potem na szczęście było już tylko lepiej.
Powolną przemianę moich włosów można znaleźć tutaj: KLIK

Co uważam za największe osiągnięcia?
- Przestałam używać suszarki, teraz jeśli już się nią wspomagam to używam chłodnego nawiewu.
- Od października 2012 olejuję włosy przed każdym myciem oprócz myć oczyszczających. Nigdy o tym nie zapomniałam, odpuszczałam sobie tylko gdy byłam bardzo zmęczona, jednak zdarzało się to bardzo rzadko.
- Od roku po każdym myciu zabezpieczam końcówki.
- Nauczyłam się, że podcinanie włosów jest konieczne dla ich zdrowia.
- Udało mi się w to odrobinę wciągnąć siostrę, przynajmniej przekonałam ją do masek i wcierek.

Oczywiście jest tego o wiele, wiele więcej jednak to właśnie z tego jestem najbardziej zadowolona.

Kurcze, nie mogę uwierzyć, że minął już rok :)
Życzę wszystkim włosomaniaczkom, tym początkującym i bardziej wtajemniczonym wytrwałości! ^^

czwartek, 3 października 2013

Podsumowanie września


Ten kto czyta wie, że w większości podsumowań narzekam. Tym razem jednak jestem niezmiernie zadowolona z września i mogę głośno powiedzieć: kocham swoje włosy :)
W tym miesiącu udało mi się dogadać z półproduktami i tak odkryłam, że dzięki aloesowi mogę odpowiednio nawilżyć swoje włosy kiedy tego potrzebują, a kolagen i elastyna pomagają w walce ze strączkowaniem i nie powodują puchu i buntu jak proteiny dostarczone przez żółtko.
Kozieradki używałam do końca miesiąca, 14 września dołączyłam do walki z wypadaniem Sesę, którą używam przed każdym myciem. Na razie powiem tyle, że jestem zachwycona z efektów.
Przyrost w tym miesiącu: 1,5cm!

W tym miesiącu stosowałam:
Szampony:
    - Natura Siberica Objętość i Nawilżenie (recenzja)
    - Barwa żurawinowa
Odżywki/balsamy:
    -  Mrs. Potter's aloes i jedwab
    - Natura Siberica Objętość i Nawilżenie (recenzja)
Maski:
    - Kallos Crema al latte
    - Bioetika (recenzja)
    - drożdżowa Babci Agafii
Oleje:
    - winogronowy
    - kokosowy
    - Sesa
Inne:
    - kozieradka na skalp (podsumowanie)
    - wyciąg z aloesu zatężony 10-krotnie
    - kolagen i elastyna
    - kakaowa Isana (nieudana próba kremowania)

A tu jest idealny przykład jak włosy mogą różnie wyglądać w zależności od tego jak zrobi się zdjęcie. Oba były robione po sobie, jedno z fleszem a drugie rozmazane (zdjęcia wykonywał mój chłopak...średnio udane jak widać dlatego też poczekałam na powrót mojego fotografa - siostry i dopiero zrobiłam poprawne zdjęcie do aktualizacji, również tego samego dnia). Na pierwszym wyglądają jakby się nieziemsko błyszczały i były niesamowicie gładkie natomiast na drugim sprawiają wrażenie spuszonych. Jak?! :D