niedziela, 27 stycznia 2013

Tygodniowe podsumowanie pielęgnacji

Przedobrzyłam! W ten weekend znów wykonałam własną proteinową maseczkę, jednak moim włosom tym razem nie spodobało się to tak bardzo. Ale za to mogę śmiało powiedzieć, że coraz lepiej znam swoje włosy i teraz wiem, że trzeba im protein w dłuższych odstępach czasu niż tydzień. To też jakiś sukces :)
Zmieniłam trochę sposób opisywania kiedy użyłam oleju. Teraz zapisuje go w tym dniu w którym go nałożyłam (wieczór), a nie w dniu w którym go zmywałam.
W tym tygodniu przekonałam się o zbawiennym wpływie siemienia lnianego na moją skórę twarzy. Przyszedł czas okresu czyli burzy hormonalnej, która zawsze powodowała ogromny wysyp niespodzianek. Tym razem jednak pojawiły się może z trzy i szybko zniknęły. Niesamowite.

21.01.2013 Poniedziałek
mycie Alterrą makadamia i figa
odżywka Garnier z olejkiem avokado i masłem karite
włosy dalej mięciutkie po same końce

22.01.2013 Wtorek
grzywka umyta Alterrą makadamia i figa
na noc Amla nałożona na skalp i długość

23.01.2013 Środa
mycie Garnierem Fructis Nutri-Odbudowa
maska Alterry zmieszana z odżywką Garnier z olejkiem avokado i masłem karite na 1h
włosy miękkie, mało podatne na odkształcenia od gumki

24.01.2013 Czwartek
grzywka umyta Alterrą makadamia i figa
na noc Amla na skalp i długość

25.01.2013 Piątek
mycie Alterrą makadamia i figa
odżywka Garnier z olejkiem avokado i masłem karite
wieczorem kozieradka na skalp
włosy cały dzień mocno się strączkują, przeciążone?

26.01.2013 Sobota
grzywka umyta Alterrą makadamia i figa
kozieradka nałożona na skalp rano i wieczorem
na noc Amla na długość

27.01.2013 Niedziela
mycie żelem Facelle
maska domowej roboty 1,5h
kozieradka nałożona na skalp rano i wieczorem
włosy lekko przesuszone (ha, ale za to miały objętość jak nigdy :P)

piątek, 25 stycznia 2013

Stop wypadaniu! - bierzemy włosy pod lupę

Stało się to, czego się obawiałam. Ilość wypadających włosów przekroczyła stopień, który mogłam jeszcze tolerować i obserwować. Nie mam pojęcia co może być tego przyczyną, dlatego stawiam sobie krótkoterminowy plan i będę je obserwować. Jeśli zauważę, że włosom to podpasowało, to będę kontynuować. Jeśli nie, plan ulegnie zmianie.
Przez kolejny tydzień odstawiam nakładanie olei na skalp.
Przez kolejny tydzień przystępuję po raz drugi do prób nakładania na skórę głowy kozieradki.
Wcześniej wytrwałam przy kozieradce tylko dwa tygodnie. Zapach był zbyt intensywny, przeszkadzał mojemu otoczeniu. A mnie denerwowały komentarze, że pachnę jak pieczony kurczak czy przyprawa ;) Jednak od poniedziałku zaczyna się sesja, przez co będę się o wiele rzadziej widywała się z ludźmi, których opinia o zapachu tego ustrojstwa by mnie obchodziła. Może więc wytrwam dłużej :)

środa, 23 stycznia 2013

Zagłębienie w temat protein

Będąc na poziomie raczkującej włosomaniaczki pozbierałam informacje na temat interesujących mnie w tym czasie protein, by pomóc sobie i może przy okazji jeszcze komuś :)

 Proteiny to najzwyczajniej w świecie po prostu białka. Ich rola w pielęgnacji włosów jest dość znacząca - pomagają w poprawie kondycji włosa, wypełniając jego ubytki. Niestety zabieg ten jest tylko tymczasowy, dlatego proteiny powinny być dostarczane regularnie.
Jednak ile typów włosów, tyle upodobań co do sposobu i intensywności dostarczania im protein. Można dostarczać je często w małych ilościach lub raz na jakiś czas ale za to porządnie.

Jednak jakie produkty nam w tym pomogą w codziennej pielęgnacji? 
Z domowych produktów będą to:
  - mleko
  - żółtko
Półprodukty które możemy dokupić lub znaleźć już dodane w maskach czy odżywkach:
  - jedwab
  - elastyna
  - kolagen
  - keratyna
  - l-cysteina

Należy być jednak ostrożnym. Włosy można przekarmić proteinami, co może powodować mniejsze lub większe problemy z którymi czasem ciężko jest sobie poradzić. Włosy stają się suche i łamliwe, powstaje tzw. siano. Niekiedy wystarczy wtedy oczyścić włosy szamponem z SLS i nałożyć nawilżającą odżywkę, czasem jednak trzeba takie zabiegi powtórzyć parokrotnie lub nawet podciąć włosy. 

Brak protein również nie służy. Włosy tracą objętość. Ja sama zaobserwowałam, że moje włosy stały wtedy się suche na końcach i bardzo się elektryzowały, co ustąpiło po dostarczeniu im protein.
 
Stosując proteiny ważne jest by dostarczyć włosom w tym samym czasie wystarczającą ilość nawilżaczy. Proteiny wchłaniają wodę i albo im ją dostarczymy, albo znów mamy szansę na uzyskanie efektu siana.

Prawidłowo wykorzystane proteiny mogą naprawdę pomóc w pielęgnacji włosów, jednak trzeba postępować z nimi ostrożnie. Podstawą jest obserwowanie włosów i ich reakcji na stosowane przez nas metody, a efekty powinny być zachwycające :)

niedziela, 20 stycznia 2013

Tygodniowe podsumowanie pielęgnacji

I stał się cud. Wczoraj nareszcie zebrałam się i zrobiłam domową maskę proteinowo-nawilżającą. Włosy zareagowały na nią bardzo pozytywnie. Stały się naprawdę niesamowite! Chyba pierwszy raz od dawna zdawały się być odżywione i nawilżone nawet po same końcówki (co w ostatnich miesiącach było nierealne do uzyskania). Chyba w całej swojej pielęgnacji od dłuższego czasu zapomniałam o jednej ważnej zasadzie - równowadze. Nawilżałam je jak szalona, kompletnie zapominając, że potrzebują również protein. I tak właśnie wczoraj dzięki temu zabiegowi pozbyłam się natrętnego elektryzowania :) Same plusy!

14.01.2013 Poniedziałek
grzywka umyta Alterrą makadamia i figa

15.01.2013 Wtorek
na noc Amla na skalp i długość
mycie Alterrą makadamia i figa
odżywka Garnier z olejkiem avokado i masłem karite
płukanka kawowa
włosy dobrze się układają, są trochę przesuszone

16.01.2013 Środa
grzywka umyta Alterrą makadamia i figa

17.01.2013 Czwartek
na noc Amla na skalp i długość
mycie Alterrą makadamia i figa
odżywka Garnier Fructis Nutri-odbudowa
płukanka kawowa
włosy uparcie nie chcą się układać, elektryzują się

18.01.2013 Piątek
grzywka umyta Alterrą makadamia i figa

19.01.2013 Sobota
na noc Amla na skalp i długość
mycie Alterrą makadamia i figa
maska domowej roboty 1,5 h
płukanka kawowa na skalp, z długości spłukałam bo nalały mi się fusy
włosy G E N I A L N E. Miękkie, posłuszne

20.01.2013 Niedziela
grzywka umyta Alterrą makadamia i figa
na noc na długość olej kokosowy Vatika Dabur

wtorek, 15 stycznia 2013

Eksperyment henna

Dziś przedstawiam moją siostrę - Magdę. Jej naturalny kolor to blond. Ni to ciemny, ni to jasny...był raczej bez wyrazu. W połączeniu ze swoją bladą cerą wyglądała w nim upiornie. Dwa lata temu za moją sprawą zapragnęła być ruda. Oczywiście skończyło się na farbach sklepowych. Jednak kolor był nie ten, więc wyszukała bardziej rudego na allegro, który zamawiała przez długi czas. Nie muszę chyba wspominać, że nie ma happy endu. Włosy po tak długim czasie są bez życia. Suche, zniszczone, porozdwajane. Kiedy zaczęły mocno wypadać stwierdziła, że pora zmienić taktykę i albo znajdzie jakiś zamiennik, albo wróci do blondu. Zaproponowałam jej szamponetki. Siostra wybrała dwie, zmieszała i nałożyła na włosy. Efekt jednak był nieco niespodziewany... włosy wyszły trochę bardziej czerwone niż rude, jednak nie w tym rzecz. Z długości po jakimś czasie kolor się wypłukał, jednak tuż przy skórze głowy przybrał mocno bordową barwę. I - o zgrozo! - trzyma już parę miesięcy i nie chce zejść. Mnie natomiast udało się nareszcie przekonać ją do henny. Zakupiłam jej Naturalną Hennę Khadi.
źródło: www.khadi.pl

Przygotowała ją w następujący sposób:
Rano całe opakowanie henny (100g) zmieszała z sokiem z ok. 1,5 cytryny i ciepłą wodą (na oko, by konsystencja była dość gęsta). Miskę zawinęła w folię spożywczą i dwa ręczniki, po czym odłożyła w swoim pokoju. Wieczorem po 12 godzinach dolała jeszcze wody i pół cytryny po czym przystąpiła do nakładania paćki na włosy.
Rozprowadzało się ją bardzo ciężko, jednak po długich zmaganiach się udało. Nałożyła na głowę foliową siatkę, owinęła ręcznikiem i zostawiła na 2 godziny. Henna paskudnie śmierdziała. Jej zapach niestety nie ulotnił się nawet po trzech dniach.
Seria zdjęć za które muszę podziękować. Madzia wykazała się niezwykłą cierpliwością pozwalając mi robić zdjęcia niemal codziennie. ( klikając zdjęcia się powiększają...powinny przynajmniej :) )












Niestety bordowy zaczął powoli przebijać spod henny, jednak tym razem po prostu przyciemniając rudy. Siostra jest bardzo zadowolona z koloru, co bardzo mnie cieszy :)

niedziela, 13 stycznia 2013

Tygodniowe podsumowanie pielęgnacji

Niestety Radical odpada, kompletnie nie radzi sobie z myciem włosów, nie mówiąc o domywaniu olei. Nie mam pojęcia kiedy go zużyję :(
Włosy jak wypadały tak wypadają, nie mam pojęcia co się z nimi dzieje. Na razie nie jest aż tak źle bym musiała panikować...cierpliwie czekam. Za to w tym tygodniu znów podjęłam próbę płukankową i jestem zachwycona! Spróbuję częściej stosować tą płukankę, zwłaszcza, że kofeina pobudza włosy do wzrostu. Może w końcu ruszą z miejsca :)

07.01.2013 Poniedziałek
na noc Amla na skalp i długość
mycie żelem Facelle
odżywka Garnier Fructis Nutri-odbudowa
włosy śliskie, przyklapnięte

08.01.2013 Wtorek
na noc olej rycynowy na skalp i długość
mycie raz Radicalem wzmacniającym, drugi Facelle
odżywka Garnier z olejkiem avokado i masłem karite
włosy miękkie, śliskie, pozytywnie lekkie
09.01.2013 Środa
grzywka umyta Alterrą makadamia i figa

10.01.2013 Czwartek
na noc Amla na skalp i długość
mycie żelem Facelle
odżywka Garnier z olejkiem avokado i masłem karite
włosy błyszczące, miłe w dotyku

11.01.2013 Piątek
mycie Garnierem Fructis Nutri-Odbudowa
maska Joanna Naturia miód i cytryna na 1h
włosy zdyscyplinowane, lekko przesuszone

12.01.2013 Sobota
grzywka umyta Alterrą makadamia i figa

13.01.2013 Niedziela
na noc Amla na skalp i długość
mycie żelem Facelle
odżywka Garnier z olejkiem avokado i masłem karite
płukanka kawowa
włosy miękkie na długości, lśniące, mają trochę więcej objętości. Końcówki przesuszone, sztywne

środa, 9 stycznia 2013

Dabur Vatika - olej kokosowy

Minęło już trochę czasu odkąd dostałam paczkę, którą przyjechał do mnie ten olejek. Uważam, że jestem gotowa napisać co nieco o tym, co kryje się w tej ślicznej zielonej buteleczce, zwłaszcza, że stosowałam go z chęcią. Miałam już styczność ze zwykłym olejem kokosowym, który nie zaszkodził moim włosom, dlatego podchodziłam do wersji Vatiki bardzo pozytywnie (choć ostrożnie patrząc po wielkości zamówionej buteleczki)
 Skład
Cocos nucifera oil (CoconutOil), Herbal extracts [Emblica Officinalis (Amla)(wzmacnia cebulki, przeciwdziała wypadaniu włosów, nadaje im blasku), Fruit Extract Terminalia chebula Extract, Terminalia belirica Extract, Azadirachta indica Leaf Extract(posiada właściwości lecznicze, antyseptyczne, antygrzybiczne, odkażające), Centella asiatica Plant Extract(działanie antyseptyczne oraz przeciwzapalne), Hedychium spicatum Rhizome Extract(pogrubia włosy, przyspiesza wzrost i nadaje blask), Lawsonia inermis Leaf Extract], Lecithin (SOYA LECITHIN), Perfume, Aqua (SOFT WATER), Milk(lac), Rosmarinus officinalis (Rosemary) Leaf oil, Tocopherol acetate (VITAMIN E ACETATE), Citrus medica limonum (Lemon) Oil, Butylated hydrol Toulene

Wydajność
Opakowanie jest z nieprzezroczystego materiału, dlatego nie jestem w stanie ocenić ile mi go jeszcze zostało z tych 150ml. Jednak buteleczka dalej jest dość ciężka, podejrzewam więc, że trochę go tam jest. Nie trzeba go było dużo na raz by naolejować całe włosy i skalp.

Zapach
Nie pachnie jak typowy zapach kokosa, jaki wiele osób zna ze sklepu (wiórki kokosowe i soki z dodatkami kokosu maja taki specyficzny słodki zapach). Mam w domu czysty olej kokosowy i pachnie on bardzo podobnie do Vatiki, jednak jest on zmieszany razem z czymś silniejszym...jakby cytrusowym. Mi nie przeszkadzał ani trochę.

Konsystencja
 Olej utrzymuje się w stałej konsystencji. Aby wydobyć go z buteleczki (która ma bardzo fajny dozownik) należy włożyć go pod ciepłą wodę, wtedy staje się płynny. 
Działanie
Stosowałam go dość regularnie, przed każdym myciem nakładałam go najpierw na same włosy, potem również i na skalp. Po miesiącu stosowania mogę powiedzieć, że sprawdza się on bardzo dobrze. Włosy są po nim gładkie, lśniące i miękkie. Zaczęłam go stosować w momencie, gdy moje włosy miały złe chwile...były strasznie przesuszone, miałam wrażenie, że gdybym je odrobinę mocniej zagięła to się połamią jak zapałki. Nic nie mogło sobie z tym poradzić, a ten olej zniwelował to bardzo szybko. Po każdym nałożeniu było coraz lepiej - duży plus dla niego. Odkąd zaczęłam nakładać go na skalp nasiliło się wypadanie włosów. Nie jestem w stanie jednoznacznie stwierdzić czy to jego wina, jednak jest głównym podejrzanym. Pomimo tego mam zamiar kupić go ponownie z zamiarem nakładania go na same włosy, bo w tej kwestii jest aktualnie moim numerem jeden.

Edit: Jestem niemile zaskoczona ponieważ mój olejek zepsuł się dobre 8 miesięcy przed datą ważności wybitą na opakowaniu! Nie jestem pewna czy to tylko mój olejek czy ze wszystkimi należy uważać.

niedziela, 6 stycznia 2013

Tygodniowe podsumowanie pielęgnacji

 Będąc ze sobą zupełnie szczerym mogłabym ten tydzień nazwać tygodniem lenia. Miałam zrobić w weekend własnorobioną maskę na włosy, a nie zrobiłam jej wcale. Za to znalazłam butelkę nieużywanego szamponu Radical i z ciekawości chciałam spróbować, bowiem włosy zaczęły mi lecieć z głowy garściami. Na razie mam mieszane uczucia co do wyglądu włosów po nim, ale jeszcze dam mu szansę.

31.12.2012 Poniedziałek
mycie żelem Facelle
maska Joanna Naturia miód i cytryna na 20min
włosy dobrze się układają, są miękkie

01.01.2013 Wtorek
grzywka umyta Alterrą makadamia i figa

02.01.2013 Środa

na noc była Vatika na skalp i długość
mycie Radicalem wzmacniającym
odżywka Garnier z olejkiem avokado i masłem karite
włosy lekko przyklapnięte, jak by dalej przetłuszczone

03.01.2013 Czwartek
mycie Radicalem wzmacniającym
maska Alterra granat i aloes na 5 minut
włosy w normie, jednak brak im objętości

04.01.2013 Piątek
grzywka umyta żelem Facelle

05.01.2013 Sobota

na noc Vatika na skalp i długość
mycie żelem Facelle
maska Joanna Naturia miód i cytryna na 2h
włosy wydają się niesamowicie zdrowe i miękkie

06.01.2013 Niedziela
grzywka umyta Alterrą makadamia i figa

czwartek, 3 stycznia 2013

Podsumowanie grudnia

Włosy jak widać wyżej i jak pisałam wcześniej zostały w czasie grudnia przycięte. Powoli pozbywam się tego smutnego ogonka, który został mi po cieniowaniu. W tym miesiącu skupiłam się raczej na testowaniu Vatiki, nie zapominając o maskach o których powoli wyrabiam sobie zdanie. Ciężko idzie mi ocenianie konkretnych kosmetyków, bo włosy nie zawsze reagują na nie tak samo, czasem ciężko powiedzieć co spowodowało taki a nie inny stan.

To zdjęcie aktualnych włosów ma odrobinę lepszą jakość i kolor, tamto porównawcze wstawiłam tylko dlatego, że było to jedyne ujęcie z którym stoję prosto do aparatu. Końcówki jak widać trzymają się na razie dobrze, chociaż codziennie znajduję i takie które przez swoją długość uniknęły podcięcia i są strasznie rozdwojone. Regularnie je eliminuję niemal nie rozstając się z nożyczkami :)

wtorek, 1 stycznia 2013

Siemię lniane


Siemię lniane jest jednym z najczęściej używanych przeze mnie naturalnych składników jako dodatek do masek czy jako maska ogólnie. Ostatnio coraz bardziej zaczynam je doceniać, dlatego postanowiłam dołączyć je do mojej diety.
Moje ciało cierpi najbardziej ze względu na moje nawyki żywieniowe. O ile jestem świadoma, że nie jestem w stanie je zmienić, dlatego należałoby ją chociaż uzupełnić w składniki niezbędne do tak pożądanego dla mnie wzrostu włosów.
Siemię lniane zawiera: wielonienasycone kwasy tłuszczowe, błonnik, witaminy z grupy B, witaminę E, magnez, wapń, żelazo, cynk. Czyli wszystko co dobre!
Codziennie wieczorem będę spożywać porcję 2 łyżek stołowych siemienia. Porcje tę zaleję szklanką chłodnej/letniej wody, włożę do lodówki na ok. pół godziny, po czym zmielę blenderem razem z jabłkiem.

Za miesiąc dokładny raport o wynikach :)