piątek, 31 stycznia 2014

Zakupy na ZSK - będę kręcić!

To moje trzecie półproduktowe zamówienie, drugie takie ogromne. Paczka przyszła do mnie w dniu otrzymania ostatnich wyników z zerówek i zaliczeń. Robiąc zamówienie pomyślałam, że zakup ten będzie dla mnie albo w ramach nagrody, albo pocieszenia. Jak się okazało, jest to paczka nagrody :) (Pani listonosz musiała przeżyć szok kiedy zbiegałam po schodach do drzwi z okrzykiem "todomnietodomnietodomnietodomnie")

A w środku:
Monostearynian glicerolu 40 g
Wosk pszczeli biały 25 g
Alkohol cetylowy 25 g
Masło Shea surowe 200 g
Lanolina 40 g
Olej jojoba złoty naturalny 15 ml
Olej ze słodkich migdałów rafinowany 115 ml
Macerat z kwiatów arniki organiczny 15 ml
Ekstrakt z miłorzębu japońskiego 10 g
Gliceryna roślinna 60 ml
Ekstrakt na rozszerzone i pękające naczynia krwionośne 15 ml
Olej avocado naturalny 30 ml
Potrójny kwas hialuronowy 1.5% 60 g
Kwas Migdałowy 10 g
Wyciąg z aloesu zatężony 10-krotnie 60 ml
Algi morskie - spirulina 10 g
Hydrolizowane białka jedwabiu 15 ml
Kolagen i elastyna 15 g
Kofeina farmaceutyczna 5 g
Hydrolizowane proteiny mleka 30 g
Pipetka 2 ml x2
Bagietka szklana x2
Zlewka szklana 100 ml x2
Zlewka szklana 50 ml
Butelka PET 30 ml z atomizerem
Butelka 125 ml Spryskiwacz
Butelka kosmetyczna 75 ml x2
Bezbarwny słoik PET 100 ml
Słoiczek kosmetyczny wz2 100 ml
Plastikowy pojemnik 50 ml
Słoiczek kosmetyczny 30 ml


Plus z allegro przyszła waga jubilerska czyli można zacząć porządnie kręcić własne cuda ^^ Wspaniały początek długich ferii :)

piątek, 24 stycznia 2014

Walka z wypadaniem - olej nigella, laurowy i oliwa z oliwek

Nadszedł cudowny czas podsumowania kolejnego miesiąca, który poświęciłam walce z wypadaniem. Podsumowanie nieco opóźnione, jednakże chciałam mieć pewność, że stan wypadania nie zmieni się natychmiast po odstawieniu kuracji, jestem po 4 myciach (ponad tydzień) bez wcierania olei i nic się nie zmieniło :)

O tej mieszance przeczytałam u którejś z blogerek, kupiła olejek w mydlarni (u Franciszka bodajże? nie jestem pewna gdyż wpis był daawno) po astronomicznej cenie (około 60 zł jak mnie pamięć nie myli) i jak się później okazało miał podane w INCI tylko trzy składniki: olej z czarnuszki, oliwa z oliwek i olej laurowy. Bardzo go sobie chwaliła i słusznie zauważyła, że taką mieszankę można zrobić samemu w domu. Kocham oleje (choć nie mam pojęcia dlaczego, do teraz żaden olej nakładany na skalp nie przyniósł żadnych efektów oprócz negatywnych, a ja dalej kupuje coraz więcej olei do tego przeznaczonych), dlatego nie mogłam się powstrzymać by nie spróbować. Nazwę trzech olejków skopiowałam, zapisałam w notatniku, czekały tam na moment gdy parę miesięcy później robiłam zakupy w sklepie internetowym. Zakupiłam je w sierpniu i żałuję, że wzięłam się za nie dopiero teraz!

Efekty: Cudowne! Wcześniej kozieradka zmniejszyła wypadanie do ok. 150 włosów podczas jednego mycia (przed dwoma kuracjami kozieradki wypadało ich 250/300 ), natomiast te olejki sprawiły, że stało się niemożliwe. Podczas jednego mycia znajduję mniej niż 100 włosów! Przedostatnio było to 42, ostatnio 71 (i to łącznie z tymi które wypadają mi wieczór przed myciem podczas olejowania długości. Wcześniej nie wliczałam tych włosów, a wypadało mi ich wtedy napraawdę dużo).
Nie znajduję dużo włosów na szczotce podczas czesania.
Podczas wieczornego olejowania długości włosów wypada mi ich z 5 (kiedy wcześniej wypadało z 30!).
Mycie przestało mnie już przerażać.

Sposób przyrządzenia mieszanki: Robiłam ją na oko, dlatego proporcje za każdym razem wychodziły trochę inaczej. Starałam się lać 10 ml oleju z czarnuszki (nigella), 9/8 ml oliwy z oliwek i 8/7 ml oleju laurowego.

Stosowanie: Olej nakładałam godzinę przed każdym myciem. Jednak skłamię jeśli powiem, że było tak zawsze. Czasem było to 1,5h, raz nawet i 2h gdy nagle musiałam wyjść na pocztę.

Przyrost włosów standardowy. Może odrobinkę przyśpieszony, jednakże to różnica 2/3 mm czyli prawie nic.

niedziela, 19 stycznia 2014

Garnier Fructis Oleo Repair

Do firmy Garnier mam ogromny sentyment, to właśnie jedną z serii Fructis używałam zanim zaczęłam swoje włosomaniactwo, dlatego byłam do tej odżywki nastawiona bardzo pozytywnie. Czy słusznie?
Skład
Water, Cetearyl Alcohol(emolient - zapobiega odparowywaniu wody), Behentrimonium Chloride(antystatyk - zapobiega elektryzowaniu włosów, konserwant, substancja myjąca, osoby wrażliwe może podrażniać), Cetyl Esters(emolient - zapobiega odparowywaniu wody), Niacinamide(witamina B3 - poprawia ukrwienie skóry, wzmacnia cebulki), Sugar Cane Extract, Olive Fruit Oil, Trideceth-6(substancja myjące, emulgator), Chlorhexidine Digluconate(środek bakteriobójczy), Limonene(środek zapachowy - imituje zapach skórki cytryny), Camellia Sinensis Leaf Extract(ekstrakt z zielonej herbaty), Linalool(środek zapachowy - imituje zapach konwalii), Benzyl Salicylate(środek zapachowy - imituje zapach kwiatów), Benzyl Alcohol(konserwant), Amodimethicone(silikon łatwo zmywalny łagodnym szamponem), Isopropyl Alcohol(alkohol o możliwym działaniu wysuszającym, ułatwia penetracje składników wgłąb włosa, konserwant), Apple Fruit Extract, Pyridoxine Hcl(witamina B6), Avocado Oil, Shea Butter, Citric Acid(kwas cytrynowy-zwiększa trwałość kosmetyku oraz jego stabilność), Butylphenyl Methylpropional(środek zapachowy), Cetrimonium Chloride(zapobiega elektryzowaniu,wygładza, ułatwia rozczesywanie, nadaje połysk), Lemon Peel Extract, Hexyl Cinnamal(środek zapachowy - imituje zapach jaśminu), Parfum

Konsystencja
Konsystencja jest gęsta jak na odżywkę, mnie osobiście odrobinę irytowała przy rozprowadzaniu na włosach.

Działanie
Odżywka zdecydowanie nie przypadła mi do gustu. Bez względu na czas trzymania jej na włosach efekt był ten sam - strączkowanie. Czasem dostrzegalne było tuż po wysuszeniu, czasem trzeba było na nie czekać jeden dzień, jednak pojawiało się zawsze. Katastrofą było nałożenie odżywki bliżej skóry głowy, włosy bardzo szybko wyglądały na przetłuszczone i faktycznie musiałam je wtedy umyć szybciej niż normalnie. Zużyłam ją jako dodatek do masek, w tej roli sprawdziła się wyśmienicie ;) Przerażający jest fakt, że w składzie znajduje się 5 substancji zapachowych (nie wliczając samej pozycji "Parfum") i każdy z nich jest potencjalnie groźny, są potencjalnymi alergenami. Plus Alkohol izopropylowy który nie każdemu służy. Straszne!

wtorek, 7 stycznia 2014

Podsumowanie grudnia


Podsumowanie miesiąca zawsze było dla mnie ogólnym zebraniem myśli i spostrzeżeń z całego tego okresu, tak też jest i teraz kiedy chciałabym zwrócić uwagę na dwa ważne wpisy które pojawiły się na innych blogach:
Najbardziej ubolewam nad zmianą składu balsamu Objętość i Nawilżenie, który do tej pory był moim jedynym produktem must have :< No nic, trzeba sobie radzić.
Pierwsze pół miesiąca kończyłam testować działanie na skalp zestawu Planeta Organica i to jest dla mnie największym zdziwieniem, ponieważ moje oporne włosy przez okres testu urosły o 0.5 cm więcej. Drugą połowę miesiąca spędzam z mieszanką olei nakładaną na skalp tuż przed myciem (i chyba pierwszy raz przy olejach na skórze głowy nie skończyłam z intensywniejszym wypadaniem włosów!) i denkowanym Jantarem którego miałam niecałe pół buteleczki.
Miesiąc ogólnie udany, dogadałam się z włosami którym przypasowała pielęgnacja złożona z paru produktów nakładanych po sobie, ograniczyłam tę ilość do dwóch z płukanką octową pomiędzy.
Ostatecznie jednak przyrost standardowy: 1 cm.

W tym miesiącu stosowałam:
Szampony:
    - Planeta Organica Turecki szampon Hammam
    - Johnson's Baby Lawendowy
    - Barwa żurawinowa
Odżywki/balsamy:
    - Planeta Organica Marokańska
    - Mrs. Potter's aloes i jedwab
    - Natura Siberica Objętość i Nawilżenie
    - Garnier Fructis Oleo Repair
    - Garnier z olejkiem avokado i masłem karite
 Maski:
    - Kallos Crema al latte
    - Bioetika
    - Alverde Avocado
Oleje:
    - ryżowy (olej stosowany na długość)
    - czarnuszka
    - oliwa z oliwek
    - laurowy
Inne:
    - d-panthenol
    - wyciąg z aloesu zatężony 10-krotnie
    - kolagen i elastyna
    - mleczan sodu
    - płukanka octowa
Zdjęcie robione zaraz po tym, które umieszczone jest wyżej. O dziwo na czarnym tle włosy wydają się być gęstsze, przestaje być widać prześwity. Magia :D