czwartek, 19 lutego 2015

Niedziela dla włosów

Mocno spóźniona "niedziela", jednakże dopiero odżywam po chorobie, która męczyła mnie ponad tydzień. Nie byłam nawet pewna czy uda mi się zorganizować cokolwiek dla włosów, jednakże udało dałam radę :)
Postanowiłam spróbować czegoś co dawno miałam w planach i nawet sama nie pamiętam czy już to testowałam. Mianowicie wieczorem wzięłam trochę masła Shea (którego zawsze trochę mam odłożone w łazience bo takie prosto z lodówki jest za twarde), zrobiłam mu ciepłą kąpiel co by się stało płynne i nałożyłam na całą noc na włosy.
Rankiem umyłam włosy aloesową Equilibrą. To było dziwne uczucie, ciągle miałam wrażenie jakbym nie do końca potrafiła zmyć masło z włosów. Postanowiłam jednak zostawić to tak jak jest i nałożyłam na długość miodową maskę Seri, którą spłukałam po nieco ponad godzinie.
Namacalnie włosy były zadowolone, miękkie i gładkie, jednakże coś mi w nich nie pasowało. Zwłaszcza wizualnie mi niepodeszły. Na początku pojawił się lekki puszek, baby hairs sterczały
na wszystkie strony wokół głowy tworząc aureolkę a na długości wrażenie choinki. Na zdjęciach widać też, że nie popisały się w tym dniu zbytnim blaskiem.

wtorek, 10 lutego 2015

Niedziela dla włosów

Z samego rana nałożyłam na skalp maść końską, którą ze względu na czas wolny zdecydowałam się zużyć do końca oraz raczej standardowo olej sezamowy na długość. Miało być zmyte po godzinie, wyszło jednak, że umyłam włosy po godzinach trzech (tak to jest jak się człowiek zasiedzi :D) szamponem Equilibra aloesowym. Mieszankę w której zmieszałam pół na pół maski Biovax Naturalne Oleje i Keratyna+Jedwab trzymałam na włosach półtora godziny.
Niestety zanim włosy wyschły słonko uciekło w podskokach i szybko zrobiło się ciemno, dlatego zdjęcia musiałam przenieść na następny dzień. W tym celu na noc zawiązałam swojego koczka-ślimaczka.
Początkowo włosy były idealne gdy się je dotykało, dociążone dzięki olejom, pełne przez proteiny ale... okropnie się strączkowały :C Po 10 minutach od rozczesania zbierały się w kolonie, paskudna sprawa. Na szczęście po nocy to minęło, nie wiem czy to zasługa odczekania czy samych fal ale i tak jestem zachwycona. Nie wiem czemu dopiero teraz wpadłam na to by połączyć te dwie maski, doskonale się uzupełniają bo oleje neutralizują puch protein.

niedziela, 8 lutego 2015

Podsumowanie stycznia

W połowie stycznia jak za sprawą magii minęło przyspieszone przetłuszczanie się włosów, do teraz nie znalazłam żadnej zależności ani kosmetyku który byłby winien całej tej sytuacji. Druga połowa stycznia była dla mnie pełna stresu i zabiegania, nie miałam na nic czasu przez co często odpuszczałam sobie chociażby olejowanie czy dłuższe siedzenie z maskami (sesja, nie polecam :C). Zdjęcie wyszło fatalnie, ostrość nie chciała łapać no i ostatniego dnia miesiąca (w dzień robienia zdjęcia, nie wiem co mnie podkusiło...) stwierdziłam, że spróbuję pierwszy raz nowej maski Alverde, która niesamowicie mi spuszyła włosy i spowodowała, że stały się bardzo szorstkie.
Przyrost: ciut ponad 1cm

W tym miesiącu stosowałam:
    - Łaźnia Agafii mydło cedrowe
    - Love2Mix organiczny szampon-krem
    - Equilibra aloesowa
    - Eva natura pokrzywowa
     - Alverde Amaranth
     - Mrs. Potter's lotos i kolagen
    - Bioetika I
    - L'biotica Biovax Naturalne Oleje
    - Kallos Keratin
    - Alverde Aloes i Hibiskus (masakra :<)
    - sezamowy
    - arganowy
    - wyciąg z aloesu zatężony 10-krotnie
    - hydrolizat protein mleka
    - cukier (do peelingu skalpu)