niedziela, 26 października 2014

Niedziela dla włosów

Na wstępie bardzo chciałam przeprosić za swoją nieobecność te z was które tu zaglądają i to zauważyły. W zeszłym tygodniu umarła osoba bardzo bliska mojemu sercu i razem z całą rodziną walczymy by poukładać wszystko po jej odejściu. Jest nam wszystkim bardzo ciężko pogodzić się z tą stratą, wszystko nastąpiło tak nagle i niespodziewanie. Bardzo wszystkich przepraszam, ale do teraz nie miałam nawet chwili by usiąść i napisać choćby jakąś zaległą recenzję.

Jednak ta notka miała dotyczyć niedzieli :)Postanowiłam wzbogacić maskę próbując zniwelować puch pojawiający się na samym początku po jej zastosowaniu.
Wieczorem naolejowałam włosy olejem arganowym, który trzymałam całą noc. Rano zmyłam go Barwą lnianą i po odsączeniu włosów nałożyłam na nie maskę Biovax keratyna+jedwab wzbogaconą 7 kroplami oleju migdałowego i 7 kroplami d-pantenolu. Zmyłam ją chłodną wodą po 30 minutach.
Włosy były lejące i śliskie, jednak trochę za bardzo "obklejone" i bez objętości. Niestety okazało się, że 7 kropel oleju to zbyt dużo, jednak pomimo tego osiągnęłam swój cel - tuż po wyschnięciu nie było śladu spuszenia po proteinach, jupi!



poniedziałek, 13 października 2014

Niedziela dla włosów

W ramach "niedziel" staram się fundować włosom coś wyjątkowego - coś czego nigdy nie robiłam, lub próbowałam bardzo dawno temu. Tym razem przyszedł czas na dawno zapomniane i wypróbowane tylko dwa razy (aż wstyd!) laminowanie.
Wszyscy piszą by najpierw rozrobić żelatynę i pójść umyć włosy - jednakże pamiętam, że poprzednim razem zdążyła mi wystygnąć na tyle by stać się sztywna, dlatego tym razem zrobiłam odwrotnie :)
Na całą noc naolejowałam włosy olejem arganowym, który zmyłam Equilibrą aloesową, następnie zawinęłam włosy w ręcznik i pobiegłam tworzyć maskę. Łyżkę żelatyny zalałam trzema łyżkami wrzącej wody (może ciut ciut ponad trzy łyżki) i dokładnie wymieszałam nie zrażając się początkowym brakiem współpracy przy rozpuszczaniu. Poczekałam aż odrobinę przestygnie pomagając od czasu do czasu mieszaniem i dodałam maskę Bioetika I (z 2 łyżki? Nie wiem bo robiłam to palcami :( ) oraz z 4 krople d-pantenolu. Zmieszałam, nałożyłam na włosy i zawinęłam w folię i ręcznik. Całość spłukałam po 45 minutach.
Początkowo chciałam by wyschły naturalnie, jednak po 3 godzinach dalej były dość mocno mokre przy karku, plątały się i ogólnie były raczej średnie, posądzałam je nawet o lekkie przeproteinowanie. Sięgnęłam więc po suszarkę, letnim nawiewem dosuszyłam włosy kończąc na domykaniu łusek chłodnym powietrzem. I wtem moim oczom ukazało się właśnie to co na zdjęciach: włosy niezwykle proste (fala na wysokości ramienia jest niedostrzegalna), śliskie i baardzo gładkie. Miały niesamowity blask! W dzień wykonywania zdjęć prawie nie było słońca, świeciło tylko tyle ile przedostało się przez zachmurzone niebo, a doskonale widać blask, no niesamowite :) Taki efekt uzyskuję jedynie po dobrej dawce silikonów, jednakże przypłacając to brakiem objętości. Tym razem włosy były cudne i jednocześnie nie było przyklapu - zdawały się bardziej wypełnione czy też obleczone dodatkową warstwą, jednak nie nieprzyjemną. Normalnie bomba! :D


wtorek, 7 października 2014

Dwa lata włosomaniactwa

Jej, kiedy ten cały czas minął? :) Przecież dopiero co pisałam krótkie podsumowanie roku włosomaniactwa (klik), a tu już dwa lata za mną? Kompletnie tego nie czuję! Ale pamiętam jak zaczynałam i stawiałam sobie malusieńkie cele, które tak bardzo cieszyły. No i na samym początku powiedziałam sobie "dasz radę, za dwa lata nie poznasz swoich włosów. Porównasz zdjęcia i zobaczysz, że rosną!". No i mamy, dwa lata za mną i chociaż w międzyczasie uświadomiłam sobie, że nie tylko na wzroście mi zależy, to jednak właśnie centymetry były wyznacznikiem tego czy moje starania cokolwiek dają. Bo to właśnie chęć posiadania długich włosów skłoniła mnie do poszukiwań w internecie, bo przez wiele, wiele lat centymetry nie chciały przybywać.

Jak to wyglądało po roku?

No i jak to wygląda teraz?

Widać różnicę? Dla mnie na pewno :) Przez rok przybyło mi tylko 4cm na długości ze względu na podcięcia, jednakże różnica w wyglądzie jest ogromna. Powoli zaczynam kończyć wyrównywanie kiepskiego cieniowania, przez które włosy po bokach były mocno krótsze od reszty co wyglądało dość niekorzystnie, układały się dziwnym, prześwitującym wachlarzem na plecach jeszcze bardziej podkreślając, że nie mam tak gęstych włosów jak bym chciała.
Jednak za największe osiągnięcie całego czasu włosomaniactwa uważam swoją walkę z wypadaniem, którą wygrywam już od trzech miesięcy. Wcześniej powstrzymywałam wypadanie tylko na krótko, po odstawieniu danej wcierki problem wracał. A teraz trzy miesiące bez większego problemu, ogromny szok, bo nie wierzyłam, że tak się da.

Czy było ciężko?
I tak i nie. Jeśli coś mi się podoba, interesuje i sprawia mi przyjemność to nie mam z tym większego problemu. Zawsze znalazłam czas by naolejować włosy przed myciem, tak samo jak nie zdarzyło się bym zapomniała wetrzeć wcierki (nie mówię, że wcierałam zawsze i nie było wyjątków, bo zdarzało się, że tego nie zrobiłam, jednakże był to mój wybór wynikający z braku czasu czy zmęczenia). Za każdym razem z ochotą nakładałam maski ciekawa efektu.
Jednak czasem patrząc w lustro myślałam, że to nie ma sensu, przecież tyle czasu im poświęcam a one bez powodu mają dzień "największa sahara stulecia". W takich okresach czasu było ciężko, a patrzenie na swoje stare zdjęcia i porównywanie do obecnych nie pomagało. W takich momentach pomagałyście właśnie wy! Te z was które nie boją się pisać o swoich problemach, pokazywać zdjęcia włosów kiedy mają te gorsze dni. Pomagała świadomość, że nie jestem sama, że są ludzie którzy nie skrzyczą mnie "o matko zetnij to natychmiast" gdy wstawię tego typu zdjęcie, a zrozumieją, że każdy jest inny, każdy ma swoje problemy i swoje cele. I ja całym sercem wspieram was w waszych celach i bardzo, bardzo dziękuję tym, które wspierają mnie w moich :)

Jeszcze daleka droga przede mną, długie poszukiwania włosowych ideałów i tej chwiejącej się równowagi między olejami, humektantami, proteinami i silikonami. Ale te dwa lata dużo mnie nauczyły i ciesze się, że wytrwałam aż tyle :)

A ile trwa wasze włosomaniactwo ?

niedziela, 5 października 2014

Niedziela dla włosów

 Ostatnio moje włosy postanowiły bunt i szybciej się przetłuszczają, dlatego moja niedziela musiała zostać przesunięta na sobotę.
Włosy standardowo naolejowałam już w piątek wieczorem używając do tego celu oleju sezamowego. Po całej nocy rano umyłam włosy Equilibrą wzmacniającą, której z przyzwyczajenia po szamponie Love2Mix nalałam odrobinę zbyt dużo. Zapomniałam jak ten szampon potrafi się pienić!
 
Głodna nowości sięgnęłam po odżywkę upolowaną w wakacje. Miałam ogromną nadzieje, że będzie równie dobra, o ile nie lepsza od kultowego Garniera z olejkiem avokado i masłem karite. Tak więc na samej długości wylądował Garnier z masłem kakaowym i olejem kokosowym, który spłukałam po 20 minutach. I chyba się nie polubiliśmy.
Włosy były strasznie ...hm...jak nazwać odwrotność śliskości? Szorstkie? Były tępe w obsłudze, ciężko się je rozczesywało. Blask też mi gdzieś wciągnęło :( Ale się nie poddam! Następne próby przeprowadzę z dłuższym i krótszym czasem trzymania. To chyba pierwszy kosmetyk który już od pierwszego użycia tak bardzo nie podpasował moim włosom.
 Niestety ta niedziela dla włosów nie wyszła za dobrze :<
A jak wasze niedziele? :)

środa, 1 października 2014

Podsumowanie września

W tym miesiącu dużo się działo. Jestem niezmiernie zadowolona ze skrócenia włosów o 4cm. Zyskały niesamowicie na wyglądzie i są o wiele łatwiejsze w obsłudze, nie plączą się kompletnie i przestały być obrażone na wszystkie maski i odżywki. Od razu wydaje się być ich więcej i o dziwo po nawet najmocniej nawilżających i wygładzających maskach one wydają się mieć o wiele więcej objętości niż przed cięciem! Mam też wrażenie, że tym ciachnięciem pozbyłam się resztek końców pamiętających męczenie farbą - czyli moje stare ombre. Albo wycięłam wszystko, albo zbliżyłam się do granicy, a uczucie to jest spotęgowane faktem, że jeszcze po żadnym wcześniejszym cięciu nie widziałam aż tak dużej różnicy w zachowaniu włosów.
Niestety ten zachwyt umarł wraz z dziwnym oblepieniem włosów - niby wyglądały znośnie, a zaczęły się szybciej przetłuszczać, strączkować, przestały dobrze reagować na sprawdzone kosmetyki. Pomogło oczyszczanie, niestety przeprowadzone na dwa razy. Raz wyszorowałam dokładnie włosy przy skalpie, ale to nie pomogło. Dopiero gdy potraktowałam SLSem długość bez żadnej wcześniejszej ochrony (maska czy olej) zauważyłam różnicę - i miała to być ostatnia niedziela dla włosów, która mi uciekła bo gdy tylko dosuszyłam włosy na szybko suszarką musiałam biec na pociąg i nie miałam jak zrobić zdjęć czy dodać wpisu, za co bardzo przepraszam. Nie wiem co było powodem tego stanu, ale mam dwa podejrzenia. Albo zbyt duża ilość silikonu w ochronnym serum, którym zdarza mi się przeciągnąć nie tylko po końcówkach ale i pod długości, albo olej sezamowy, jednak zdecydowanie jest to sprawa której muszę przyjrzeć się bliżej.
Wypadanie o dziwo jest w normie, to już chyba 3 miesiąc który udaje mi się utrzymać taki stan. Myślę czy by nie zrobić jakiegoś podsumowania mojej walki o ilość włosów, chociaż nie wiem czy jestem jeszcze na to gotowa, wszak nie mam pewności czy faktycznie udało mi się znaleźć dobrą metodę na wypadanie.
Przyrost: 1cm

W tym miesiącu stosowałam:
 
    - Love2Mix Papryczka Chili i Pomarańcza (papa :( )
    - Barwa lniana
    - Equilibra wzmacniająca (nigdy nie widziałam tak ogromnej ilości piany, która jednocześnie jest tak gęsta! A wszystko przez pomysł zrobienia peelingu z tym szamponem - cukier+equilibra to kiepskie połączenie, bo piana staje się aż trudna do przebicia przez palce :D)
    - Nivea Intense Repair
    - Garnier z olejkiem avokado i masłem karite (papa :( )
    - Alverde Amaranth
    - Mrs. Potter's lotos i kolagen
    - Alterra granat i aloes
    - Bioetika I
    - L'biotica Biovax Naturalne Oleje
    - Scandic Line Organic Banana Mask (skończona :( papa)
 
    - ryżowy
    - sezamowy
    - migdałowy
    - gliceryna
    - wyciąg z aloesu zatężony 10-krotnie
    - kolagen i elastyna
    - ocet jabłkowy (płukanka do włosów)
    - cukier (do peelingów skalpu)
    - spirulina
    - drożdże (nakładane na skalp)
    - jogurt naturalny/mleko (dodawane do drożdży)