wtorek, 24 grudnia 2013

Święta!

Żyje zasadą, że to blog jest dla mnie, a nie ja dla bloga, dlatego jest mnie tu tak mało. Ostatnio znajduję o wiele więcej ciekawych rzeczy, które wolę robić niż pisać. Co nie znaczy, że tego nie lubię! Jednak ja dziś nie o tym.

Chciałam wszystkim życzyć Wesołych Świąt!
Obyście spędzili je radośnie, w gronie najbliższych.
Abyście w najbliższych dniach mogli poczuć spokój i szczęście.

Moja zeszłoroczna choinka :)


poniedziałek, 16 grudnia 2013

Jak poradziłam sobie z zimowym przesuszeniem

Doskonale pamiętam, że rok temu miałam ten sam problem. Właściwie zdarza się on nie tylko w okresie zimowym, jednakże zazwyczaj wtedy dawało się to opanować, czego zimą nie jestem w stanie zrobić. Tym razem sytuacja znów stała się paskudna - przesuszona długość, końcówki niemalże płaczą i błagają o litość. Było źle. Warkocz powodował, że włosy jednocześnie zbierały się w kolonie nijak nie chcąc się ze sobą łączyć i dziwne puszenie, które nie chciało ustąpić. Zwykły kok robił efekt lwa - siano które żyło swoim życiem. Żaden z kosmetyków nie dawał sobie z tym rady, po myciu były ok, jednakże po paru godzinach ten efekt mijał i znów był koszmar. Byłam załamana.

Przypomniała mi się wtedy Gapa, która narzeka na swoje suche włosy (które faktycznie źle wyglądają tylko na paru zdjęciach), a które ja podziwiałam tak wiele razy. Przypomniała mi się również jej pielęgnacja, którą tak bardzo wychwala. "Może to ma związek, że tak narzeka a włosy wyglądają dobrze, może jednak coś w tym jest?".
Idąc jej sposobem skonstruowałam własny zestaw korzystając z kosmetyków, które miałam w domu.
To zasady którymi się kierowałam:
-pierwszym punktem powinno być olejowanie włosów, jednakże ja to robię zawsze, przed każdym myciem, dlatego we własnych notatkach to pominęłam
1. Mycie włosów
2. Zmiękczenie i nawilżenie odżywką/maską
3. Zakwaszenie
4. Emolienty
5. Proteiny
6. Nawilżenie odżywką/maską

Mój zestaw wyglądał tak:
- na noc na długość olej ryżowy
1. Mycie szamponem Johnson's Baby lawendowym
2. Maska Bioetika (ok. 5/7 minut)
3. Płukanka octowa
4. Odżywka Garnier Fructis Oleo Repair + Garnier Avokado i Karite (ok. 1h pod folią i ręcznikiem)
5. Maska Alverde avocado + Kallos Crema al latte + kolagen i elastyna (ok. 1h pod folią i ręcznikiem)
6. odżywka Garnier Avokado i Karite (z 2/3 minuty)

Nakombinowałam się czytając składy kosmetyków i szukając najlepszego zestawienia dochodząc do wniosku, że nie ma kosmetyków które byłyby tylko proteinowe lub tylko emolientowe. Chociażby taka maska Alverde, ma w sobie dużo protein i tyle samo olei. Ale najważniejsze czyli efekty:
Zaraz po umyciu i wysuszeniu byłam strasznie zawiedziona, włosy wyglądały źle tak jakbym użyła tylko jednej maski (i mam tu na myśli drożdżową Babuni która nie robiła na włosach nic specjalnego poza puchem), małe włoski odstawały na całej długości, przy głowie stworzyła się aureolka z baby hair które wyglądały jak małe roślinki mknące ku słońcu. Podejrzewam, że to przez proteiny, które lekko puszą moje włosy. Dopiero pod wieczór było mi dane zobaczyć prawdziwy efekt całego zabiegu: włosy się wygładziły, stały się dociążone, nawilżone. Końcówki wyglądały jakbym dopiero co je podcięła (takie wrażenie zdrowych włosów, chyba wiecie o co chodzi :) ). Najbardziej zdziwiło mnie uczucie pogrubienia włosów, które nijak nie mogę wytłumaczyć.
Postawiłam im poprzeczkę wysoko: w dzień chodziłam w koku, na noc związałam w ślimaczka. Wcześniej coś takiego połamałoby i spuszyło mi włosy (końcówki gdy są suche łamią się po koku czy ślimaku). Jednak tym razem po rozpuszczeniu włosy były gładkie i lejące, zero siana czy niezadowolenia.

Tak więc dziękuję Gapo! Zawdzięczam Ci tak wiele <3

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Samorobiony krem nawilżająco-natłuszczający

Moja twarz jest niezwykle wymagająca jeśli chodzi o nawilżenie, nie znalazłam jeszcze kremu który zadowolił by mnie w 100%, dlatego wpadłam na pomysł by ulepszyć te kremy które aktualnie mam u siebie w domu. Pierwsza wersja była bez oleju, było całkiem ok choć gdybym wiedziała to co wiem teraz, dodałabym z kroplę czy dwie. Aktualnie moja skóra wymaga ogromnej troski przez kurację Atredermem stąd pomysł by spróbować zrobić krem idealny.
Skład:
Krem Baikai Herbals - 4g
Krem Sylveco nagietkowy - 5g
Kwas hialuronowy 1,5% - 2g
Mleczan sodu - 0,66g
Olej z pachnotki - 3g
FEOG - 3 krople

Pierwsza wersja była z olejem winogronowym, który w moim odczuciu jest trochę cięższy od pachnotkowego i mocniej się go czuło. Krem idealnie nawilża pozostawiając po sobie delikatny film, który mi osobiście nie przeszkadza. Moja łuszcząca się, wiecznie napięta skóra twarzy jest z niego bardzo zadowolona, choć by odczuć ulgę muszę go czasem nałożyć dwa razy w odstępie ok. 20/40 minutowym. Z tym kremem łuszczenie się zostało ograniczone, chwilami jest nawet prawie niewidoczne (bez niego łuszczyłam się potwornie przez dobre 3/4 dni). Jeśli by ktoś chciał się posiłkować tymi proporcjami to jeśli nie ma się skóry wysuszonej na wiór polecam zmniejszyć ilość oleju :)

Jeżeli macie jakieś półprodukty w domu warto spróbować je mieszać, efekty mogą przerosnąć wasze oczekiwania :)

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Podsumowanie listopada

Kuracja kozieradkowa została zakończona i podsumowana, gdyby nie zapach stosowałabym ją o wiele częściej bo jest naprawdę wspaniała. W tym miesiącu prowadzę eksperyment z zestawem Planeta Organica i byłoby cudownie gdyby nie jeden mankament - jakiekolwiek odżywki czy balsamy nakładane przy skalpie powodują szybsze przetłuszczanie się włosów. Udało mi się przeboleć tak dwa tygodnie, dwa jeszcze przede mną.
Okres jesienno-zimowy daje się we znaki, wszystkie sprawdzone zestawy i sposoby zawodzą, włosy są nieprzewidywalne i strasznie nieposłuszne. W tym tygodniu końcówki zrobiły bunt, grupowo stwierdziły, że będą się łamać i rozdwajać pomimo podcięcia które im podarowałam w listopadzie, grr. Ja chcę lato!
W tym miesiącu Vatika mnie zaskoczyła i to niestety niezbyt pozytywnie. Olej zepsuł się dobre 8 miesięcy przed datą ważności na opakowaniu! I pomyśleć, że z użyciem zawsze trafiam dzień przed tym jak produkt zacznie pokazywać, że coś z nim nie tak. W czwartek przy nakładaniu go było ok, a w piątek zaglądam do buteleczki i cały olej zrobił się lekko czarny, przerażające.
Przyrost centymetrowo w porównaniu z zeszłym miesiącem zerowy przez podcięcie.

W tym miesiącu stosowałam:
Szampony:
    -  Equilibra
    - Johnson's Baby
    - Barwa żurawinowa
    - Planeta Organica Turecki szampon Hammam
Odżywki/balsamy:
    - Planeta Organica Marokańska
    - Mrs. Potter's aloes i jedwab
    - Seboradin
    - Natura Siberica Objętość i Nawilżenie
Maski:
    - Alverde Avocado
    - Boetika
    - Omia z siemieniem lnianym (gapa ze mnie! Tak bardzo chciałam kupić Omię z orzechów makadiamia i pomyliłam maski)
Oleje:
    - Vatika
    - winogronowy (wykończony w tym miesiącu)
    - ryżowy
Inne:
    - domowa maska z siemienia (moim włosom dalej siemię średnio się podoba)
    - kozieradka i mumio na skalp (podsumowanie)
    - wyciąg z aloesu zatężony 10-krotnie
    - kolagen i elastyna
    - d-panthenol