Minęły trzy miesiące od poprzedniego cięcia, które miało miejsce w grudniu. Tym razem nie były aż tak zniszczone jak poprzednio (co nie znaczy, że były w dobrym stanie), nie zdarzyło mi się chyba ani razu zapomnieć o zabezpieczeniu ich po myciu. Podcięłam je ze względu na spore problemy...zaczynały się plątać, strączkować. Kompletnie nie chciały współpracować! Zdjęcie przedstawia włosy od razu po ciachnięciu, a następnego dnia po myciu były jeszcze lepsze! Strączkowanie ustało (obym nie cieszyła się za wcześnie ;) ) i o wiele wygodniej mi się teraz robi warkocza.
Poszedł tylko 1 cm smutnego ogonka.
Pierwsza raz to chyba napisze ale nie żal mi ich :)
Faktycznie, DRASTYCZNA zmiana >.<
OdpowiedzUsuńMinimalna zmiana, a potrafi zdziałać cuda. Wiem sama po sobie. Nie ma co brnąć ślepo w długość włosów. Co z tego, że będą długie i zniszczone. Nie warto :) Dlatego mi zależy na ich kondycji.
OdpowiedzUsuńDokładnie o to chodzi !
UsuńDzisiaj zauważyłam, że podcięłaś końcówki :)
OdpowiedzUsuńPiękne masz te włosy ;)
czuje się obserwowana :D
Usuńdziękuję ^.^
śliczne włoski;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie ;)
Ładne włosy. Ja jestem przed samodzielnym podcinaniem włosów. Na razie jestem na etapie czytania i oglądania filmów o sposobach ścinania włosów.
OdpowiedzUsuńnajłatwiej kogoś poprosić, wtedy można bez problemu panowac nad ilością przycinanych włosów i estetycznością całego cięcia
Usuń