Minął już miesiąc odkąd tu okrzyknęłam rozpoczęcie jedzenia siemienia lnianego. To fantastyczne jak zadziałało ono na mój organizm!
Dolne rzęsy z którymi mam prolemy (a raczej po prostu prawie nie miewam tych rzęs) zaczęły się wydłużać. Każdy inny pewnie nie zauważyłby różnicy, jednak różnicę pomiędzy niemalże brakiem rzęs a ich pojawieniem się jest stosunkowo łatwo zauważyć :)
Zmalał mój apetyt na słodycze. Wcześniej bywało tak, że gdy miałam ochotę na ciastka czy chipsy i nie było ich w domu to natychmiast musiałam biec do sklepu. Już po ok. tygodniu kuracji zauważyłam, że chęć na niezdrowe jedzenie bardzo mi zmalała. Zaczęłam jeść tego coraz mniej co uważam za ogromny sukces.
Nastąpiła poprawa stanu skóry twarzy. Do teraz borykam się z mocnym trądzikiem. Tydzień przed okresem zawsze następuje apokalipsa - nie mogę wtedy na siebie patrzeć. Nic nie pomagało. Tym razem jednak wystarczyło mi przemywanie twarzy płynem micelarnym i nawilżanie jej mieszanką masło jojoba+kwas hialuronowy. Skóra wyglądała przyzwoicie (jak na jej możliwości), wyskoczyło mi co prawda trochę niespodzianek jednak nie był to masowy atak, wyskakiwały pojedynczo i dawalam radę sobie z nimi poradzić. Niżej na zdjęciu mojego czoła widac sporo strupków i śladów, jednak jak dla mnie to mała ilość i są to pozostałości z całego tego złego czasu przed okresem - wszystko niestety u mnie długo się goi.
Nie miewam problemu z babyhair, jednak tych małych szkodników nigdy za wiele. W tym miesiącu nastapił ich spory przyrost co bardzo mnie cieszy :) Nowa armia zawsze mile widziana.
Kurację oczywiście kontynuuję dalej:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz