Flexi8 to niezwykle praktyczne i wyjątkowo piękne spinki. Nie tylko czynią fryzurę o wiele bardziej wytworną, ale gwarantują utrzymanie jej przez cały dzień.
Ja zamówiłam trzy spinki o rozmiarze Small. W rzeczywistości są naprawdę malutkie - na szerokość dłoni (a moje dłonie są drobne).
Przy kolejnym zamówieniu wzięłabym o rozmiar większe (tak, moje cienkie i rzadkie włosy potrzebują rozmiaru M lub L :) ), gdyż S nie łapie mi koka ślimaka.
Na stronie niektóre zdjęcia wyglądają mało zachęcająco, bałam się, że spinki będą wyglądały na tandetne i plastikowe. Na szczęście myliłam się w swojej ocenie, spinki na żywo wyglądają fenomenalnie!
Są elastyczne dzięki czemu nie łamią się łatwo (jak to bywa ze zwykłymi, plastikowymi spinkami), dostosowują się kształtem wygięcia do koka dzięki czemu bardzo dobrze trzymają fryzurę
Ząbki znajdujące się na końcu utrzymują spinkę i pozwalają regulować "siłę" zapięcia.
Co do samego zamówienia:
Zamawiałam wspólnie z Gabrysią, ja wybrałam 3 wzory ze strony Flexi8, a Gabrysia dwie z Lilla Rose (Przy pomocy kodu rabatowego jedną ze spinek dostałyśmy w gratisie :) ). Nie było problemu z połączeniem zamówienia z obu sklepów - wystarczyło na stronie Flexi8 do koszyka dorzucić jakiekolwiek spinki o cenie zgadzającej się ze spinkami z Lilla Rose i w komentarzu uwzględnić co chce się zamienić. Wszystko przebiegło bezproblemowo i sprawnie, kontakt ze sklepem w razie pytań był błyskawiczny (na mojego maila wysłanego w sobotę odpowiedzieli tego samego dnia, czego się nawet nie spodziewałam).
Ogromny plus za szybką wysyłkę i tylko tydzień oczekiwania na paczkę.
A tak spinki wyglądają na włosach:
te spinki gdy są na włosach są niewiarygodnie niefotogeniczne, dlatego musiałam posłużyć się stołem jako statywem ^.^'
A tu łapcie linka do Flexi Gabrysi: klik
Czuję się odpowiednio winna :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, świetne we Flexi jest to, że nie wyglądają bazarkowo :) Do tego metal nie ciemnieje, koraliki się nie zdzierają (a aurora borealis mogłyby. Mogłaby zejść na mieniąca się warstwa, ale nie schodzi:) ).
Jeśli się nie zdzierają to super! Przestałam się o to bać teraz, uff
Usuńsuper! :)
OdpowiedzUsuńJakoś napisałaś o tych spinkach zgrabniej i bardziej zachęcająco ode mnie, nie nadaję się do blogowania =)
OdpowiedzUsuńNadajesz! Ty podeszłaś do tego bardzo praktycznie, ładnie wszystko w notce poukładałaś, a ja mam napaćkane informacjami i niezbyt czytelnie.
UsuńRóżne style, ale nie uważam by Twój był gorszy ^^
spinki tandetne a paznokcie...masakrycznie nieładne...
OdpowiedzUsuńA dziękuje, dziękuję! Taki komplement! Aż się zarumieniłam ^.^'
UsuńNo wiesz co, poświęcasz jakimś Anonimom więcej atencji niż własnym czytelnikom. Przecież my tutaj też ładnie komplementujemy =)
UsuńBłagam o wybaczenie, już nadrabiam :)
UsuńFajne i bardzo ładne te spineczki :) Takie stylowe i eleganckie :)
OdpowiedzUsuńTa z drzewkiem i perełkami jest wyjątkowo elegancka :)
UsuńNajbardziej podoba mi się ta niebieska spineczka :))
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że akurat tą noszą najczęściej :D Wydaje mi się, że najbardziej pasuje na co dzień, niebieski jest bardzo neutralny
UsuńAle cudeńka! Mam taką plastikową, czarną i lubię jej klasyczny wygląd, ale jest śliska i spada z włosów.
OdpowiedzUsuńA tych nic nie rusza! Kiedy robię identycznego koka z samym patyczkiem to rozpada się po około 4/5 godzinach. A z tymi spinkami mogę chodzić cały dzień i nic :)
UsuńFlexi przecudowne... Sama mam już niezłą kolekcję i to naprawdę najlepsze spinki jakie miałam. Nie uciskają, trzymają włosy (jak dobrze zepnę) prawie cały dzień, do koków idealne. Jeśli ktoś tutaj jest zainteresowany, mam do sprzedania Honey Bee w rozmiarze M (koło 60 zł), bo niestety jest za mała na moje kudły i za bardzo nie mam co z nią zrobić - nie lubię półupięć i kucyków. Jakby ktoś był zainteresowany to podaję maila (sembratowicz.dorota@gmail.com). Wiem, że wiele dziewczyn szuka w Polsce flexi z drugiej ręki, a to raczej graniczy z cudem ;).
OdpowiedzUsuń