wtorek, 18 grudnia 2012

Walczymy o zdrowe włosy!


Tak jak wspomniałam jednym z moich największych problemów są słabe, łamliwe włosy. Moja miłość do włosów długich nigdy nie ułatwia mi zadania - bo jednak by walczyć z porozdwajanymi końcówkami trzeba włosy przyciąć. Za każdym razem jest to dla mnie ciężka decyzja, jednak mam tak mocno poniszczone końcówki, że niestety musiałam się z tym pogodzić. Nie robię tego gwałtownie, nie dałabym rady na jeden raz ściąć 10 cm. Od czasu świadomej pielęgnacji dzisiejsze podcięcie było moim drugim takim zabiegiem. Poprzednie miało miejsce ok 20 września, czyli 3 miesiące temu.
Gdy poprzednio podcięłam końcówki, moje włosy pierwszy raz od paru lat nareszcie zaczęły zauważalnie rosnąć. I ta myśl dodała mi siły!
To zdjęcie przed i po podcięciu. Chodzi o uchwycenie różnicy w długości i estetykę, a nie ich stan, dlatego pozwoliłam sobie być dla siebie mniej krytyczna i zrobiłam zdjęcie pomimo świadomości że dobrej jakości nie będzie (godz. 19 już jest ciemno,a nie miałam możliwości przyciąć ich o wcześniejszej godzinie). Teraz widzę że moja sylwetka zmieniła nieco swoje położenie (pierwsze jest nieco bokiem).

z lewej strony przed podcięciem, z prawej po
 Włosy były delikatnie wilgotne w celu wyrównania fal, które powstały po koku. Na zdjęciu po prawej stronie zdążyły już podeschnąć dlatego wydają się mieć większą objętość.
Jedno mogę powiedzieć: od razu wyglądają lepiej!

2 komentarze: