piątek, 24 stycznia 2014

Walka z wypadaniem - olej nigella, laurowy i oliwa z oliwek

Nadszedł cudowny czas podsumowania kolejnego miesiąca, który poświęciłam walce z wypadaniem. Podsumowanie nieco opóźnione, jednakże chciałam mieć pewność, że stan wypadania nie zmieni się natychmiast po odstawieniu kuracji, jestem po 4 myciach (ponad tydzień) bez wcierania olei i nic się nie zmieniło :)

O tej mieszance przeczytałam u którejś z blogerek, kupiła olejek w mydlarni (u Franciszka bodajże? nie jestem pewna gdyż wpis był daawno) po astronomicznej cenie (około 60 zł jak mnie pamięć nie myli) i jak się później okazało miał podane w INCI tylko trzy składniki: olej z czarnuszki, oliwa z oliwek i olej laurowy. Bardzo go sobie chwaliła i słusznie zauważyła, że taką mieszankę można zrobić samemu w domu. Kocham oleje (choć nie mam pojęcia dlaczego, do teraz żaden olej nakładany na skalp nie przyniósł żadnych efektów oprócz negatywnych, a ja dalej kupuje coraz więcej olei do tego przeznaczonych), dlatego nie mogłam się powstrzymać by nie spróbować. Nazwę trzech olejków skopiowałam, zapisałam w notatniku, czekały tam na moment gdy parę miesięcy później robiłam zakupy w sklepie internetowym. Zakupiłam je w sierpniu i żałuję, że wzięłam się za nie dopiero teraz!

Efekty: Cudowne! Wcześniej kozieradka zmniejszyła wypadanie do ok. 150 włosów podczas jednego mycia (przed dwoma kuracjami kozieradki wypadało ich 250/300 ), natomiast te olejki sprawiły, że stało się niemożliwe. Podczas jednego mycia znajduję mniej niż 100 włosów! Przedostatnio było to 42, ostatnio 71 (i to łącznie z tymi które wypadają mi wieczór przed myciem podczas olejowania długości. Wcześniej nie wliczałam tych włosów, a wypadało mi ich wtedy napraawdę dużo).
Nie znajduję dużo włosów na szczotce podczas czesania.
Podczas wieczornego olejowania długości włosów wypada mi ich z 5 (kiedy wcześniej wypadało z 30!).
Mycie przestało mnie już przerażać.

Sposób przyrządzenia mieszanki: Robiłam ją na oko, dlatego proporcje za każdym razem wychodziły trochę inaczej. Starałam się lać 10 ml oleju z czarnuszki (nigella), 9/8 ml oliwy z oliwek i 8/7 ml oleju laurowego.

Stosowanie: Olej nakładałam godzinę przed każdym myciem. Jednak skłamię jeśli powiem, że było tak zawsze. Czasem było to 1,5h, raz nawet i 2h gdy nagle musiałam wyjść na pocztę.

Przyrost włosów standardowy. Może odrobinkę przyśpieszony, jednakże to różnica 2/3 mm czyli prawie nic.

4 komentarze:

  1. Również używam kozieradki.Marzy mi się olejek laurowy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, że poradziłaś sobie z problemem. Ja kozieradkę będę używała w lutym. Głównie dlatego, że chciałabym przyspieszyć przyrost.Oby pomogła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nasuwa mi się pytanie: skąd wiesz ile ci włosów wypadło? No nie mów, że je liczysz? Do stu...Szalona :-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te ogromne liczby podałam "na oko", raz liczyłam bo byłam ciekawa ( i czekałam z odżywką na włosach :D), ale się poddałam po połowie.
      Te mniejsze policzyłam.
      Ale żebym nie wyszła na wariatkę: nie robię tego zawsze! :) Raz na jakiś czas kontrolnie

      Usuń