piątek, 18 października 2013

Olej Sesa

Sesa to jeden z trzech olejków które zakupiłam w sierpniu (tu o tym wspominałam) jako pomoc w walce z wypadaniem. Jego działania byłam najbardziej ciekawa dlatego to właśnie on poszedł na pierwszy ogień.

Skład
Bhringraj  3,oo% w/v, Brahmi 1,00% w/v, Chameli Pan 1,00% w/v, Chanothi 0.50% w/v, Dhaturo 2,00% w/v, Elaychi 0,50 w/v, Nilli patta 1,00% w/v, Indravama 1,00% w/v, Jatamansi 0.50% w/v, Karanj Beej 0.50% w/v, Neem Beej 0.50% w/v, Mahendi Pan 0.50% w/v, Mandur 4,00% w/v, Rasot 0.50% w/v, Trifala 3,00% w/v, Akkal kara 0.50% w/v, Vacha 0.50% w/v, Yashti Madhu 0.50% w/v

Proceddes As Per TAIL PAK VIDHI With MILK 10% v/v, Wheat Germ Oil (olej z kiełków pszenicy) 1,00% v/v, Lemon Oil (olejek cytrynowy) 1,00% v/v, Nilibhrungandi Oil 8,00% v/v, Til Oil (olej sezamowy) 25,00% v/v, Sugandhit Dravya 2,00% v/v, Coconut Oil (olej kokosowy) Q.S. to 100% v/v, Colour : Quinazarine Green SS

Konsystencja i wydajność
Wydajność raczej średnia, ten olejek wyjątkowo szybko znika z buteleczki (choć pewnie wylanie części też miało na to pewien wpływ), jednakże nie jest tak źle, jest raczej przeciętna. Konsystencja w temperaturze pokojowej jest płynna, gdy olejkowi zrobi sie zimno zmienia konsystencję na stałą (od razu wiem kiedy za zimno u mnie w pokoju :D)

Działanie
Początkowo przez prawie dwa tygodnie stosowałam go wraz z kozieradką, która sama już poradziła sobie z wypadaniem w stopniu w miarę zadowalającym, po dodaniu do rytuały Sesy wypadanie było naprawdę ograniczone. Wraz z nadejściem października odstawiłam kozieradkę stosując Sesę solo przed każdym myciem. Wypadanie niestety pogorszyło się, sama Sesa sobie z tym nie radziła, chociaż intensywność wypadania zmieniła nieco swoje proporcje... w ciągu dnia leci naprawdę mało włosów, jednak podczas nakładania olejku i zmywania go rano włosów wypada całkiem sporo. Patrząc na takie proporcje wypadających włosów stwierdzam, że ich ilość jest taka jak przed stosowaniem kozieradki czyli nie ma tragedii, ale dobrze też nie jest.
Nie przyspieszył wzrostu włosów.
Olejek nałożony na długość bardzo odpowiadał moim włosom, były niesamowicie miękkie i odpowiednio dociążone nawet po same końcówki. Tym bezsprzecznie podbił moje serce.

Chętnie spróbowałabym nakładać go nie na cała noc a na godzinę lub dwie przed myciem. Może brak poprawy to zwyczajnie kwestia zbyt drugiego czasu trzymania olejku na skórze?

Edit [z dnia 26.02.2014]: Ponowiłam próbę nakładania oleju na skórę głowy, tym razem tak jak zapowiadałam wcześniej spróbowałam nakładać go tylko na godzinę przed myciem. Zrobiłam to zaledwie trzy razy, czyli stosowałam go zaledwie tydzień. Wypadanie które ograniczyłam wcześniej do minimum pogorszyło się już od pierwszego razu, katastrofa! Włosy wypadają potwornie. Niestety :(

13 komentarzy:

  1. Mi trzymanie olejów na całą noc nigdy nie służyło...
    Kiedyś może go wypróbuję, na razie mam zapas olejów na przynajmniej rok :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już za niedługo do mnie przyjdzie!
    Nie mogę się doczekać jego testów!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha! Mam odlewkę! Na skórę głowy raczej nie dotrze, ale na długość... nie mogę się doczekać! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. W moim przypadku z olejkiem sesa było podobnie, a wręcz tak samo.. Również w sierpniu zakupilam i stosowalam razem z kozieradka-była bajka. Za to od września zaczęły wypadac mi wlosy, a nakładanie sesy na sklap rownalo się z jeszcze większym wypadaniem podczas splukiwania (próbowałam dwa razy,więcej się bałam) ,czego bardzo się przestraszylam i aktualnie stosuje sese tylko na dlugosci.. a z wypadaniem walczę stosując wcierkę z cebuli i miodu, która rok temu uratowała moje włosy w trakcie jesiennego wypadania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czyli nie jestem dziwna, juhu!
      Z cebuli i miodu? O, pierwszy raz słyszę. Skoro Twoje włosy zareagowały na sesę i sesę+kozieradkę identycznie jak moje, to może ta Twoja wcierka by mi pomogła. Mogłabym prosić o magiczny przepis na magiczną wcierkę? :D

      Usuń
    2. chyba że obie jesteśmy dziwne :p . Przeglądając blogi trafiłam na wpis u Blondregeneracji: http://blondregeneracja.blogspot.com/2012/07/cebula-na-wypadajace-wosy-wcierka-miod.html oraz drugi wpis u niej http://blondregeneracja.blogspot.com/2012/09/cebulowy-eksperyment-wcierka.html . Postanowiłam ją przetestować, no i rok temu ograniczyła moje jesienne wypadnie. W tym roku ratując swoje włosy używałam wcierki z cebuli, czosnku i wody brzozowej, lecz efekty marne jeśli chodzi o ograniczenie wypadania.. Zaś ową wcierkę z cebuli i miodu wtarłam wczoraj wieczorem po czym umyłam włosy, na efekty co prawda trzeba czekać, ale u mnie działa silne placebo i przed chwilą podczas mycia przeczesując palcami włosy wyciągnęłam tylko JEDEN włos. Samej jest mi trudno uwierzyć, więc jeszcze nie daję gwarancji zaprzestania wypadania już po pierwszym użyciu, zobaczymy jak jutro będzie sytuacja wyglądała podczas mycia. Na pewno poinformuję !
      Pozdrawiam!

      Usuń
    3. Hah, to również możliwe :D Jednak bycie dziwnym razem jest ciekawsze niż bycie dziwnym samemu :D
      Dzięki wielkie za przepis, po tym, że wcierka z samym czosnkiem i cebulą u Ciebie nie pomogła potwierdza się, że nasze włosy są bardzo podobne (włosowa siostra? czy to Ty?!). Masz może bloga gdzie zapisujesz swe poczynania?

      Usuń
    4. Witaj siostro ! Z racji maksymalnego zap..zalatania na studiach, nie miałam czasu siąść spokojnie i Ci odpisać :(. A więc przechodząc to magicznej wcierki, która po pierwszym użyciu zahamowała wypadanie.. moje placebo minęło, włosy lecą tragicznie.. ale ciągle robię nową porcję wcierki, wcieram ją przed myciem, a pomiędzy docieram skalp kozieradką i popijam skrzypokrzywę.. nie wiem, może za dużo tego wszystkiego na raz, ale jestem tak zdesperowana widząc prześwity, że coś strasznego.. aż nie wiem za co się łapać, żeby to wszystko zahamować.. ALE nie skreślajmy owej wcierki z cebuli, jest szansa, że tym razem również uratuje moją łysiejącą czuprynę. a czy Ty testowałaś domniemaną wcierkę ? ;>

      Usuń
    5. Nie, jeszcze nie. Szczerze powiem, że na razie po Sesie po swych poprzenich doświadczeniach z wieloma miesiącami nieprzerwanego wypadania włosów zdecydowałam się znów na coś co mi pomogło poprzednim razem czyli kozieradkę. Tym razem mieszam ją z odrobiną mumio. I o dziwo pomogło już po paru aplikacjach! (albo to po prostu odstawienie oleju nakładanego na skalp ;) )

      Usuń
  5. Ja ciągle zbieram się by go wypróbować

    OdpowiedzUsuń
  6. Zastanawiam się czy w przyszłym roku kupić Sesę czy Sesę Plus. Miałaś może też ten drugi olej?

    OdpowiedzUsuń
  7. Otagowałam Cię w notce: http://hiukseni.blogspot.com/2013/10/niewosowa-notka.html Zapraszam i zachęcam do zabawy! :)

    OdpowiedzUsuń