wtorek, 21 lipca 2015

Podsumowanie czerwca

Czerwiec należał do tych miesięcy spokojnych, w których bez większych problemów ma się czas na pielęgnację. Niestety tego czasu na bloga znajdowałam coraz mniej, załatwianie praktyk i sesja dopadły mnie w najmniej odpowiednim momencie, przez co nawet podsumowanie pojawia się dopiero teraz :c
Wypadanie rozpędzało się z każdym tygodniem, nie mam nawet pomysłu co mogło je spowodować. Pozostaje mi tylko ślepa walka by jednak zachować jak najwięcej włosów :( Żeby tylko nie okazało się, że pomimo ostatniego dużego ścięcia włosy znów staną się przerzedzone i ponownie będę musiała pożegnać marzenia o długości do pasa.
Wpadłam na pomysł wypróbowania nowego sposobu na peeling - tym razem do szamponu dosypałam sól. Ziarenka są mniejsze i w moim odczuciu czyszczą odrobinę lepiej, jednakże nie wydaje mi się bym kiedyś to powtórzyła. Jeśli ma się jakiekolwiek drobne ranki czy zadrapania na głowie trzeba przygotować się na okrutne szczypanie :D 
Przyrost: 1cm - pomimo Jantaru. Ostatnio coś mam pecha do wcierek

W tym miesiącu stosowałam:

    - Eva natura pokrzywowa
    - Łaźnia Agafii mydło cedrowe
    - Love2Mix organiczny szampon-krem
    - Equlibra szampon restrukturyzujący
    - Balea kokos i gardenia tahitańska
    - Planeta Organica Sekrety Arktyki - na olejku z pestek rokitnika
    - Alverde Amaranth
    - Nivea Long Repair
 
    - Bioetika I
    - L'biotica Biovax keratyna + jedwab
    - Kallos Keratin

    - olej awokado
    - olej sezamowy

    - gliceryna
    - kolagen i elastyna
    - sól (do peelingu skalpu)
    - wyciąg z aloesu zatężony 10-krotnie
    - hydrolizowane białka jedwabiu
    - Farmona Jantar (na skalp)
 

sobota, 4 lipca 2015

Podsumowanie akcji "zapuśćmy się na wiosnę"


Niestety nie udało mi się zrobić podsumowania całej akcji na czas, jestem spooro po końcowej dacie :c W zeszłym miesiącu ilość projektów i zaliczeń przeszła moje wszelkie wyobrażenia i nie byłam w stanie znaleźć nawet odrobiny czasu wolnego, za co bardzo przepraszam.




Akcja trwała od lutego aż do czerwca, czyli cztery miesiące. Podsumowania reszty dziewczyn możecie znaleźć TU. Moje podsumowanie będzie niestety bez zdjęć, które zupełnie nie miały by sensu po moim wielkim podcięciu, które wykonałam pod koniec kwietnia :)

LUTY
- 1,5 tygodnia maść końska
- 2 tygodnie wcierania kozieradki
Przyrost: 1cm

MARZEC
- tonik ajurwedyjski Orientany
Przyrost: 1cm

KWIECIEŃ
- placenta Mil Mil
Przyrost: 1cm

MAJ
- Joanna Rzepa
Przyrost: 1cm

Ogólne podsumowanie: Pomimo starań przez cztery miesiące mój przyrost był standardowy, jednak nie żałuje udziału w akcji. W marcu udało mi się osiągnąć dwa włosowe cele do których dążyłam i wcieranie wcierek bardzo mi w tym pomogło, bo gdyby nie one nie przybyło by mi tyle baby hair i nie miałabym przyrostu objętości w kucyku :) Nie zamierzam przestać wcierać i mam nadzieję, że uda mi się znaleźć produkty, które pomogą mi przyspieszyć wzrost włosów, tak bym w kolejnej akcji mogła pochwalić się lepszym wynikiem :)

środa, 24 czerwca 2015

Joanna Rzepa - kuracja wzmacniająca


 Nie jestem do końca pewna dlaczego zakupiłam te wcierkę. Czy wygrała zwykła ciekawość i bardzo niska cena czy jednak kusił ten wspaniały dozownik, który tak jest zachwalany w całej blogosferze. No bo najprostsze rozwiązania zawsze okazują się najlepsze!
 
Aqua, Alcohol Denat.(alkohol o możliwym działaniu wysuszającym, ułatwia penetracje składników wgłąb skóry), PEG-75 Lanolin(emolient- zmiękcza, tworzy filtr na skórze), Raphanus Sativus Root Extract(ekstrakt z korzenia rzodkwi), Urtica Dioica Leaf Extract(ekstrakt z liści pokrzywy), Arctium Lappa Root Extract(ekstrakt z korzenia łopianu), Humulus Lupulus Cone Extract(ekstrakt z szyszki chmielu), Juniperus Communis Fruit Extract(ekstrakt z owocu jałowca), Glycogen(humektant - nawilża, zapobiegająca wysychaniu kosmetyku oraz krystalizacji przy ujściu butelki), Glycerin(humektant- nawilża i ułatwia transport innych substancji), Niacinamide(witamina B3 - poprawia ukrwienie skóry, wzmacnia cebulki), Panthenol(nawilża, wygładza), Menthol(daje zapach mięty, powoduje również uczucie chłodu), Allantoin(działanie przeciwzapalne,wspomaga regenerację i przyspiesza gojenie się ran), Laureth-10(emulgator), Citric Acid(kwas cytrynowy-zwiększa trwałość kosmetyku oraz jego stabilność), Parfum, Benzyl Salicylate(środek zapachowy - imituje zapach kwiatów), Butylphenyl Methylpropional(środek zapachowy), Citronellol(środek zapachowy - imituje zapach róży i geranium), Hexyl Cinnamal(środek zapachowy - imituje zapach jaśminu), Limonene(środek zapachowy - imituje zapach skórki cytryny), Linalool(środek zapachowy - imituje zapach konwalii), Dmdm Hydantoin(konserwant), Methylisothiazolinone(konserwant).
Na trzy tygodnie regularnego wcierania wcierki jest wystarczająco dużo, jednak jeśli chce się wcierać cały miesiąc może zabraknąć na parę ostatnich dni.
Mam za sobą dwie osobne próby na tym produkcie, oddzielone paromiesięczna przerwą. Niestety Rzepa za każdym razem wypadła tak samo słabo. Przyrost ani razu nie ruszył nawet o milimetr poza normę, na świeżość włosów również nie miała wpływu(co akurat jest i minusem i plusem jeśli wziąć pod uwagę, że mogło również obciążyć). Pomimo alkoholu w składzie nie przesuszyło mi skalpu, chociaż pierwszy raz miałam wrażenie, że jest ku temu bardzo blisko. Zapach jak to u produktów o takim składzie - mocno dający rzepą, mnie to akurat nie przeszkadza :)

środa, 10 czerwca 2015

Podsumowanie maja


Po pierwszym miesiącu po dużym cięciu mogę powiedzieć, że jest wspaniale. Spodziewałam się, że będę tęsknić za długością, jednakże brak prześwitów i ciągłego widoku chuderlawego warkocza o wiele bardziej poprawia mi nastrój i dalej tak samo ciesze się ze swojej decyzji. W tym miesiącu udało mi się nawet dogadać z włosami i pierwszy raz zapięłam na koku flexi w taki sposób by nie rozpadło się to wszystko po paru minutach, jupii :) Niestety wypadanie znowu do mnie wróciło i nie mogę znaleźć przyczyny tego dziwnego zjawiska, chociaż mam już jednego podejrzanego. Jedyne co zmieniałam w pielęgnacji to nowy szampon, któremu muszę się bliżej przyjrzeć.
Wraz z końcem miesiąca, skończyła się również akcja zapuszczania włosów. Dokładne podsumowanie zrobię niebawem, jednak czuje, że nie będzie to żaden spektakularny wynik.
Przyrost: znów niestety tylko 1cm - drugie podejście do Joanny Rzepy :c

W tym miesiącu stosowałam:
    - Łaźnia Agafii mydło cedrowe
    - Love2Mix organiczny szampon-krem
    - Eva natura pokrzywowa
    - Hipp (potencjalny winowajca wypadania)
    - Alverde Amaranth
    - Natura Siberica balsam rokitnikowy z efektem laminowania
    - Balea kokos i gardenia tahitańska
    - Nivea Long Repair
    - Kallos Keratin
    - L'biotica Biovax Naturalne Oleje
    - L'biotica Biovax keratyna + jedwab
    - Alverde Aloes i Hibiskus
    - sezamowy
    - makadamia
    - awokado
 
    - wyciąg z aloesu zatężony 10-krotnie
    - kolagen i elastyna 
    - witamina E
    - Joanna Rzepa (na skalp)
    - cukier (do peelingu skalpu)

piątek, 22 maja 2015

Placenta Mil Mil


Na opakowaniu napisane jest jedynie, że ilość ekstraktu z placenty wynosi 2:1 - 5%. Natomiast na naklejce z polskim tłumaczeniem napisane jest, że ta wartość wynosi 3%...czuje się nieco skołowana i w sumie nie wiem jak jest naprawdę.
W pudełku otrzymujemy 12 ampułek, po 6ml każda. Producent zaleca nakładać preparat co dwa dni, czyli cała kuracja trwać będzie 23 dni. 6ml wystarcza by bardzo dokładnie pokryć całą skórę głowy, czasem nawet robiłam to na dwa razy - czekałam parę minut aż pierwsza porcja się wchłonie i nakładałam resztkę która mi jeszcze została. Spotkałam się z tym, że niektóre dziewczyny dzielą taką ampułkę na dwie aplikacje. Ja tak nie robiłam ze względu na to, że placenta traci swoje właściwości 20minut po otwarciu, czyli byłoby to kompletnie bez sensu.
Placenta to jeden z tych produktów, które są niezwykle sławne i zachwalane w blogosferze, dlatego postawiłam jej bardzo wysoką poprzeczkę. Ampułki są bardzo duże jak na jeden raz, jednak wcierałam je sumiennie i dokładnie nie odpuszczając ani jednej aplikacji. W żaden sposób nie wpłynęła na przetłuszczanie się włosów czy odbicie ich u nasady. W sumie spodziewałam się dużo, a jedyne zaobserwowane jej działanie to ogromna masa baby hair. Jednak przy ciągłej walce o dodatkową objętość w kucyku, jest to dalej całkiem spory sukces :) Dodatkowego przyrostu niestety brak.

piątek, 8 maja 2015

Podsumowanie kwietnia

Kwiecień minął bardzo szybko i dość nietypowo. Zaczęło się od posta Henri - tej Henri która od zawsze uparcie trwała w religii mniejszych podcięć i powolnego dążenia do zdrowych końcówek by jednocześnie nie tracić długości - w którym wszem i wobec ogłosiła, że ścięła 12cm włosów(a później i tak poprawiła ścinając jeszcze więcej!). Długo zbierałam szczękę z podłogi, a jeszcze dłużej zajęło mi przemyślenie całej sprawy. Może faktycznie gdzieś w tej zasadzie pół na pół był błąd, sama długość co prawda cieszyła mnie niezmiernie, jednakże nie czerpałam z niej takiej radości jaką powinnam, bo za każdym razem w głowie pojawiała się myśl, że końcówki są bardzo rzadkie i w sumie tej długości ani nie widać ani nie czuć. Uświadomiłam sobie, że nad większym cięciem zastanawiam się już od pół roku albo i dłużej, jednakże dopiero teraz pojawił się bodziec na tyle silny by zmotywować mnie do działania i podjęcia decyzji, której byłam pewna - ciachamy! I tak jednego dnia cofnęłam się o 2 lata zapuszczania - 10,5cm marnych, cienkich włosów odeszło do krainy szczęśliwych wspomnień.
Ciężko mi się do tego przyznać, jednakże nie żałuję ani trochę :) Pierwszy raz w życiu mogę powiedzieć, że mam zdrowe włosy! Żadnych prześwitujących, szybko łamiących się i wiecznie rozdwojonych końcówek. Jeśli nakładam na nie jakąkolwiek maskę czy odżywkę reagują tak samo na całej długości, bez wyraźnej różnicy na kiedyś wiecznie nie dociążonych końcówkach. Mniej się plączą, no i przede wszystkim ogromną radość sprawia mi to dziwne wrażenie, że są gęstsze. Warkocz jest taki gruby! Jedynym minusem jest śliskość moich włosów, która przy takiej długości niestety staje się mocno upierdliwa - okazało się, że nie mogę ich teraz jakkolwiek związać. No i są za krótkie by używać moich cudownych Flexi8 :C
Przyrost: 1cm - brak dodatkowego przyrostu pomimo Placenty :<

W tym miesiącu stosowałam:
    - Łaźnia Agafii mydło cedrowe
    - Love2Mix organiczny szampon-krem
    - Eva natura pokrzywowa
    - Mrs. Potter's lotos i kolagen
    - Nivea Long Repair
    - Balea kokos i gardenia tahitańska
    - Isana Professional kuracja z olejem arganowym i ze słodkich migdałów (udało mi się ją dorwać i chyba się zaprzyjaźniłyśmy)
    - Alverde Aloes i Hibiskus
    - Seri miodowa
    - L'biotica Biovax keratyna + jedwab
    - sezamowy
 
    - mgiełka Gliss Kur Ultimate Oil Elixir (była wybawieniem przez parę dni po zakupie - do ścięcia włosów. Teraz muszę z nią uważać)
    - wyciąg z aloesu zatężony 10-krotnie
    - gliceryna
    - Placenta Mil Mil (wcierka)
    - cukier (do peelingu skalpu)

Trochę zdjęć, chociaż niestety chyba żadne nie oddaje tego jak teraz włosy dobrze wyglądają.
I zdjęcia które najlepiej pokazują różnicę :) (wybaczcie pranie w tle i łazienkową scenerię, ale to jedyne lustro w którym da radę zrobić sensowne zdjęcie)

piątek, 3 kwietnia 2015

Podsumowanie marca


Niestety w zeszłym miesiącu ciągle odkładałam aktualizację, a gdy się zorientowałam, że o niej zapomniałam była już połowa miesiąca. Również parę zewnętrznych czynników mniej lub bardziej na to wpłynęło, jednak nie o to chodzi by się tu teraz oficjalnie tłumaczyć. O wiele bardziej chciałabym za to przeprosić, was i samą siebie (za brak kopa w tyłek w odpowiednim momencie).
Marcowe zdjęcie przedstawia więc to jak włosy radziły sobie przez te dwa miesiące i o ile w lutym nie miałam z nimi za bardzo problemów, tak w marcu strasznie dały mi popalić. Planowane przycięcie wykonałam pół miesiąca później - zamiast w połowie, to pod koniec marca. Było to średnim pomysłem, bo końcówki zarządziły bunt i jak nigdy zaczęły się plątać i kołtunić. Całe włosy najpierw były przesuszone, a potem zaczęły się szybciej przetłuszczać, no jakaś katastrofa. Ale nie ma co narzekać, w następnym miesiącu po wczorajszym podcięciu może być tylko lepiej :)
Jednak muszę się pochwalić. W marcu udało mi się osiągnąć dwie rzeczy. Mianowicie: osiągnęłam swój pierwszy długościowy cel (po czym obcięłam włosy o 1cm, ale jednak!) czyli talię! Oraz udało mi się zagęścić włosy i ich objętość w kucyku wynosi teraz 6,7/7cm ! (a było to 6/6,5cm). Już przestałam wierzyć, że jest to możliwe. Tak bardzo się cieszę :))
Przyrost: 1cm - w tym miesiącu stosowałam tonik Orientany, jednakże byłam średnio regularna, a i tak ciężko było by wystarczyło go do końca miesiąca :C

W tym miesiącu stosowałam:
    - Łaźnia Agafii mydło cedrowe
    - Love2Mix organiczny szampon-krem
    - Eva natura pokrzywowa
    - Nivea Long Repair
    - Alverde Amaranth
    - Natura Siberica balsam rokitnikowy z efektem laminowania (dostałam odlewkę, na razie się polubiliśmy)
    - Kallos Keratin
    - Bioetika I
    - Alverde Aloes i Hibiskus
 
    - migdałowy
    - sezamowy
 
    - Orientana Ajurwedyjski tonik do włosów (wcierka)
    - cukier (do peelingu skalpu)
    - wyciąg z aloesu zatężony 10-krotnie
    - hydrolizowane białka jedwabiu