Ostatni tydzień minął mi na zachwytach po każdym myciu, mianowicie włosy kompletnie nie chciały łapać odgnieceń, nie ważne jak bym je nie upięła. Fale po warkoczu nie pojawiały się prawie wcale, po koku były niesamowicie proste oprócz końcówek, które szybko wracały do normalnego stanu. I właśnie ze względu na tak dobry stan włosów postanowiłam wypróbować coś, co próbowałam bardzo dawno temu tylko raz z miernym skutkiem. O czym mowa? O spirulinie!
Na całą noc naolejowałam włosy olejem sezamowym, rano zaś w skalp wtarłam olej łopianowy Nami, który muszę skończyć przed końcem daty ważności. Całość zmyłam szamponem Love2Mix z papryczką chili i pomarańczą.
Do maski Bioetika I dodałam około dwie łyżeczki (dokładnie takie jak na pierwszym zdjęciu, ta miarka ma pojemność 5ml) spiruliny i wymieszałam dokładnie, po czym nałożyłam na włosy na godzinę i dokładnie spłukałam. Bałam się, że zafarbuje wannę, jednak na szczęście nic takiego się nie stało :)
Włosy były nieziemsko zadowolone i wygładzone. Puch na wysokości ramion był niemalże niezauważalny, nawet moja śmieszna fala była prawie niewidoczna. Efekt był cudowny od razu po wyschnięciu włosów(i właściwie bardzo rzadko tak bywa!), w przeciwieństwie do zeszłego tygodnia baby hair nie uciekały na cztery strony świata. Jestem niezmiernie zdziwiona, zwłaszcza, że spirulina zawiera sporo protein, które zazwyczaj po umyciu powodują u mnie puch, który nie uspokaja się do wygładzenia go warkoczem.
Pomimo początkowego wygładzenia włosy okazały się znów podatne na odgniecenia, więc zawinęłam je na parę godzin w koczka ślimaczka
Spirulina zdecydowanie wraca do łask! :)
Jak osiągnęłaś brak odgnieceń? Jestem wielką fanką prostych włosów, ale na co dzień noszę warkocz z powodów ochronno-praktycznych i czasem aż mnie te fale irytują; może Twój sposób pomógłby im zapobiec? :)
OdpowiedzUsuńA to jest dobre pytanie! Bo nie mam kompletnie pojęcia :D Moje włosy najczęściej tak mają w zależności od humoru, ale nie zdarza się to na tyle regularnie bym wyłapała zależność. Ale stawiam na takie dwie opcje (albo i nawet połączenie obu tak zadziałało):
Usuń1. Udało mi się je bardzo mocno nawilżyć nakładanymi co mycie olejowo-nawilżającymi maskami i dopiero dzisiejsze proteiny skłoniły je do łapania odgnieceń.
2. Olej sezamowy (tu nigdy nie będę mieć pewności bo nie potrafię oceniać samodzielnego działania olei)
"dzisiejsze" - tfu! niedzielne
UsuńZ nawilżeniem coś musi być, moje włosy mocno nawilżone łapią fale, ale tylko do rozczesania, potem są niemal proste. Co do oleju - ja je wypróbowuję w ten sposób, że zaciskam zęby i nakładam olej, a potem tylko szampon, żeby zobaczyć, co będzie. Może dopiszę sezamowy do listy "do wypróbowania", hm.
UsuńOj bardzo dobra niedziela dla włosów! Sam może pokombinuję z tą spiruliną! :) Piękne włosy!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zdecydowanie warto pokombinować :)
UsuńO kurczę, jak u Ciebie świetnie fale koczkowe wychodzą! <3
OdpowiedzUsuńDziękuję :D Ale niestety trzymają się dość krótko :<
UsuńKupiłabym spirulinę, ale właśnie ze względu na rozprostowywanie skrętu (a nie o to w pielęgnacji mi chodzi) odpuszczam. Boję się, że nie będę miała co z nią zrobić.
OdpowiedzUsuńJa używam ją do twarzy jako maseczkę, dopiero teraz skłoniło mnie by znów ją wypróbować na włosach :) Zdecydowanie wolę spirulinę na twarzy niż glinki, po których nie widzę efektu.
UsuńAlez pieknie byszcza :) Musze rowniez zas pokombinowac ze spirulina ;)
OdpowiedzUsuńPrzepiękny skręt, wręcz idealny ;) Ja po ślimaczku za każdym razem otrzymuję co innego, a po rozczesaniu z błyszczących włosów robi mi się puch :/
OdpowiedzUsuń